45323928 - Pod tym numerem gadu-gadu powiadamiam o wszelkich nowościach na blogu. Jeżeli macie jakiekolwiek pytania, sugestie czy skargi, śmiało piszcie.

środa, 19 grudnia 2012

Rozdział piętnasty


Pomysł młodszego z braci Kaulitz rozszedł się niczym ciepłe bułeczki. Dosłownie. Prawie wszyscy znajomi, z którymi  muzycy spędzali dawniej niemalże każdy swój wolny czas przed Tokio Hotel byli chętni na małe spotkanie po latach. Frekwencja wieczornego spotkania miała przerodzić się w małą, nieoficjalną domówkę, która będzie organizowana w domku jednorodzinnym rodziców Andreasa. Tego wieczoru farbowany blondyn miał zostać sam w domu gdyż jego rodzice wybrali się na tygodniowy wypad do Aspen w stanie Kolorado w Stanach Zjednoczonych, gdzie mieli napawać się widokiem wspaniałych krajobrazów górskich i niesamowitych zachodów słońca. Propozycja blondyna o zorganizowania przyjęcia w jego skromnych progach podczas nieobecności rodziców oraz odpowiedź bliźniaków były niczym krótka piłka. Ten wieczór zapowiadał się naprawdę ciekawie i przede wszystkim sympatycznie.  Starzy znajomi, chwila zapomnienia i zatrzymanie się w czasie. Czego chcieć więcej? 

- Czegoś nam brakuje czy mamy już wszystko? - spytał wysoki, szczupły frontman niemieckiego zespołu rozglądając się skoncentrowanym wzrokiem po średnich rozmiarów salonie w kolorze łososiowym.

Pomieszczenie musieli nieco przemeblować na potrzeby imprezy, która miała się tutaj odbyć. Leżący wcześniej puszysty dywan ze wzorem w stylu vintage na drewnianej lakierowanej podłodze został przeniesiony do piwnicy by nie uległ jakiemukolwiek zniszczeniu. Ciemne, kakaowe, ciężkie fotele zostały przesunięte pod jedną ze ścian. To samo uczynili z dużą sofą w tym samym kolorze stawiając ją pomiędzy fotelami. Na przeciwko niej została postawiona średnich rozmiarów drewniany, prostokątny stolik z wyrzeźbionymi na nogach wzorkami. Na nim bowiem miało stać większość przystawek i smakołyków. Alkoholowi natomiast znaleźli miejsce w kuchni na blacie, gdzie każdy mógłby sięgnąć sobie po to co tylko dusza zapragnie - coś w rodzaju baru samoobsługowego. Jak to stwierdził Tom; nikt nie będzie stał jak słup i podawał wszystkim z osobna alkohol. A aż tak głupi nie byli żeby załatwiać specjalnie do tej roboty barmana. To byłby szczyt gwiazdorstwa, a tego chcieli dzisiaj szczególnie uniknąć. To miał być wieczór w gronie starych, dobrych znajomych bez przyczepionej do nich metki gdzie są tylko sławnymi muzykami zbijającymi na swoim hobby fortunę.
Jedna ze ścian w salonie przykuwała największą uwagę. Na jej środku bowiem wisiał czarny plazmowy telewizor o ogromnych rozmiarach, a po jego oby stronach przymocowane były dwa głośniki.  Pozostałe cztery rozwieszone zostały w rogach przy śnieżnobiałym suficie. Za sprawdzanie funkcjonalności tego typu sprzętu i zajawek zabrał się nie kto inny jak starszy z braci Kaulitz. Według niego to miała być epicka noc. Sam zaoferował się w kwestii muzyki. Jego zadaniem było załatwić bądź poprzegrywać dużą ilość dobrych, klimatycznych kawałków w sam raz pasujących to tego wieczoru. Dla Toma to była pestka.
Przystrojenie dolnej partii domku jednorodzinnego przypadło na nikogo innego jak na Yasmine. Wszyscy stwierdzili, że tu przydałoby się odrobinę kobiecej dłoni i dobrego smaku, który według Toma i Billa, blondynka jak najbardziej posiadała. Gdzieniegdzie rozwieszona została kolorowa, mieniąca się serpentyna, a kryształowy żyrandol zastąpiły kolorowe światełka, które mieniły się po ścianach i podłodze. Okna w salonie również zostały zasłonięte roletami w kolorze orzechowym.

- Jak dla mnie jest cacy. - odezwał się bezpośrednio brązowooki, dredowłosy mężczyzna oblizując wilgotnym językiem spierzchnięte usta zahaczając przy okazji o chłodne, metalowe kuleczki piercingu tuż przy kąciku warg. Jego czekoladowe tęczówki błądziły po nie małych rozmiarów urządzonym już salonie, który tylko czekał na rozpoczęcie dobrej zabawy.

- Wyjąłeś mi to z ust, Tom! - odparł uradowany blondyn wchodząc do pomieszczenia, które do niedawna wyglądało zupełnie inaczej. Dużo spokojniej i bez jakiegokolwiek polotu w stonowanych barwach. Dziś salon jego rodziców zmienił się przez te kilka godzinek nie do poznania.

- Wiesz Andreas, wolałbym Ci  nic z ust nie wyjmować. - zażartował starszy z braci spoglądając w stronę przyjaciela rozbawionym wzrokiem. Po pomieszczeniu rozniosły się salwy śmiechu, a Andreas udał urażonego tłumacząc się, że kompletnie nie to miał na myśli.

- Jest 16:00. Znajomi będą się schodzić po 20:00 więc mamy trochę czasu dla siebie. - wywnioskował spokojnie Bill po czym usiadł wygodnie  w kakaowym fotelu opierając obie dłonie o postawne oparcia. Jak tylko rozsiadł się w skórzanym meblu tak przysłowiowo wpadł w jego miękką tapicerkę.

- Na nas nie licz. - rzucił szybko Tom zachrypniętym głosem. Wszyscy skierowali swoje zaciekawione spojrzenia w jego stronę czekając jednocześnie na coś więcej. Odchrząknął nieznacznie. - Mam w planach zupełnie inaczej spędzić ten „czas dla siebie”. - sprostował swoją wypowiedź zerkając przeszywającym spojrzeniem niebieskooką blondynkę, która do tej pory siedziała cicho przysłuchując się wymianie zdań chłopaków.

- I wszystko jasne. - skomentował  na głos Andreas patrząc w stronę kumpla zazdrosnym spojrzeniem. Ile by dał za chwilę pobaraszkowania z tak urodziwą kobietą... Odkąd pamiętał zawsze zazdrościł starszemu Kaulitzowi zdobyczy.  Na Toma rzucały się zazwyczaj te najlepsze, najładniejsze i najbardziej chętne. Blondyn zbierał tak zwane resztki, chociaż nie narzekał... Żadna kobieta jeszcze nie poróżniła przyjaciół i miał nadzieję, że to się nigdy nie stanie.

- To co, idziemy? - gitarzysta zwrócił się do przyjaciółki czekając na jej reakcję, a gdy dziewczyna przytaknęła głową wydobywając z siebie przyjemne dla ucha; „jasne” puścił dziewczynę przodem, a w stronę brata i farbowanego blondyna uniósł do góry otwartą dłoń rzucając krótkie; „do wieczora” z figlarnym uśmiechem na przystojnej twarzy. W końcu ile może pościć Tom Kaulitz?

Gdy tylko wyszli z domu farbowanego blondyna o imieniu Andreas, muzyk nie mógł się powstrzymać i klepnął prawą dłonią  apetyczne pośladki towarzyszki, które przywdziane były w obcisłe legginsy z motywem galaxy, co jeszcze bardziej rozochociło Kaulitza, a gdy jasnowłosa skierowała głowę w bok i jej turkusowe oczy zawiesiły się na twarzy gitarzysty, Tom posłał dziewczynie charakterystyczny dla swojej osoby cwaniacki uśmieszek. Yasmine natomiast wyciągnęła lewą dłoń w stronę Toma i pchnęła go leciutko w bok przez co mężczyzna zachwiał się na nogach zbaczając w lewo. Tej czynności towarzyszył perlisty śmiech niebieskookiej, który był nadzwyczaj uroczy i dziewczęcy.

- Tak się bawimy? - odparł zadziornie na małą zaczepkę Yasmine, a jedną brew uniósł do góry dzięki czemu jego męska twarz nabrała zadziornego wyglądu. Po chwili długowłosa blondynka zaczęła uciekać przed goniącym ją muzykiem, który krzyczał tuż za nią.




*



Małymi kroczkami powoli zbliżała się godzina 20:00.  Niebieskooka blondynka klęczała na podłodze, a tuż przed nią leżała otwarta walizka wypełniona ubraniami dziewczyny. Nie miała bladego pojęcia co założyć na dzisiejszy wieczór. Nie chciała bowiem ani przesadzić, ani ubrać się zwyczajnie. Gdy zdeterminowana przeglądała zawartość granatowej walizki to pokoju wszedł jego właściciel, mianowicie Tom. Z uśmiechem od ucha do ucha niósł w dłoniach miseczkę pełną dorodnych, czerwonych truskawek.  

- O, masz truskawki. - odparła wesoło blondynka. - Wyglądają apetycznie. - dodała spoglądając w stronę trzymanej przez gitarzystę w dłoniach porcelanowej miseczki wypełnionej po brzegi soczystymi owocami. 

- A mam. - odparł zaczepnie biorąc truskawkę za szypułkę. Po chwili dorodna truskawka wylądowała w ustach muzyka, a ten zaczął mruczeć i zachwalać przepyszny owoc. - Chcesz? 

Niebieskooka spojrzała na gitarzystę nie odzywając się. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że mężczyzna coś kombinował zachęcając ją w taki sposób do skosztowania truskawek. 

- Co kombinujesz, Kaulitz? 

- Ja? Nic, zupełnie nic. - odparł przekonywająco nie przerywając ani przez chwilkę kontaktu wzrokowego.  

Słysząc zapewnienie od przyjaciela przybliżyła się nieco i wyciągnęła rękę by sięgnąć owoc jednak Tom był sprytniejszy i odsunął miseczkę spoglądając na dziewczynę zaczepnie.  

Yasmine uniosła do góry jedną brew, a tuż po chwili stanęła na równe nogi i nachyliła się delikatnie nad muzykiem sięgając upragniony owoc. Uśmiechnięty Tom szybko objął wolną ręką talię towarzyszki i zaczął kłaść się na łóżku ciągnąc za sobą lekkie, kruche ciało niebieskookiej. Gdy już wylądowali na zasłanym łóżku należącym do muzyka spojrzeli sobie w oczy. 

- Widzisz? Ja nic nie kombinuję. - odparł cwaniacko, a tuż po chwili jego usta zetknęły się z jej smakowitymi wargami rozchylając je delikatnie wilgotnym językiem. Dziewczyna z ogromną przyjemnością oddawała się kolejnym pieszczotom gitarzysty, który z każdym jednym skradzionym całusem stawał się coraz bardziej nachalny, bezpośredni i brutalny, co niesamowicie podniecało jasnowłosą.  Całowanie się z Tomem Kaulitz było czymś nie do opisania. Każdy następny pocałunek różnił się od poprzedniego gdyż stawały się one coraz bardziej odważne i dzikie. Nie było dwóch takich samych całusów.  Muzyk pieścił ciało partnerki z niesamowitym zaangażowaniem i pasją. Tak, jakby na długo dane im było zapomnienie o sobie.  
Powietrze będące w zamkniętym pokoju powoli stawało się coraz bardziej gorące i nasycone pożądaniem. W pomieszczeniu zaczynała królować duchota i podniecenie, które owładnęło ich  rozpalone do gorąca ciała. Szybko zaczęli pozbawiać siebie nawzajem garderoby rzucając każde jedne ubranie gdzie popadnie nie odrywając ust od spragnionych pieszczoty ciał.  Gdy nie mieli już na sobie bielizny Yasminę postanowiła przejąć pałeczkę po czym ustami zaczęła pieścić szyję, obojczyk, tors, brzuch i podbrzusze starszego Kaulitza, który z każdym jej dotykiem stawał się coraz bardziej gotowy do penetracji. Nie czekając ani sekundy dłużej zerwał się unosząc do góry, a tuż po chwili rolę się odwróciły i to On był na górze przejmując kontrolę nad wszystkim. Sprawnym ruchem ręki rozłożył uda jasnowłosej i  jednym pchnięciem wszedł do jej środka rozpoczynając stosunek płciowy. Dziewczyna jęknęła cichutko czując w sobie poruszającego się członka gitarzysty. Tom poruszał się niezwykle stanowczo, pewnie i władczo. Nie było tu miejsca na niepewność  zastanowienie się i wstyd. Z każdym ruchem sprawiał ogromną przyjemność partnerce lezącej tuż pod nim. Doskonale wiedział, że robi to dobrze, i że jego sprawia przyjemność swojej partnerce.  Yasmine wiła się niesamowicie subtelnie i seksownie pod rozpalonym i spoconym ciałem Toma pojękując cichutko pod nosem. Obraz miała jakby za mgłą. Pożądanie i spełnienie, które miało przyjść lada chwila zamroczyły wszystko. Drobnymi, kruchymi dłońmi gładziła łopatki i krzyż muzyka odchylając jednocześnie głowę do tyłu, a jej ciało wygięło się w łuk. 

- Mocniej. - szepnęła ledwo słyszalnie do ucha starszego Kaulitza, jednak muzyk zrozumiał jej prośbę pogłębiając natychmiast penetrację. Czując mocniejsze pchnięcia i  silniejsze podniecenie, które z każdą sekunda rosło wbiła paznokcie w skórę pleców mężczyzny przejeżdżając nimi z ramion, aż za łopatki, przez cały kręgosłup.

Tom przymknął oczy odchylając lekko do tyłu głowę. Otwartymi ustami starał się nabierać jak najwięcej powietrza. Jęknął nieznacznie gdy poczuł jej paznokcie na swoich plecach.  Zupełnie poddał się podnieceniu i emocjom jemu towarzyszącym przez cały ten czas. Nagle wszystkie zmysły wyczuliły się, a podniecenie sięgnęło zenitu.  Ten orgazm był bardzo silny. Obydwoje czuli się zmęczeni ale także spełnieni. Patrząc w śnieżnobiały sufit starali oddychać się równomiernie próbując odzyskać zmysły i logiczne myślenie, które znowu zostało w tyle. 

Yasmine dopiero teraz zauważyła, że pokój Toma był w kolorze zieleni butelkowej i wcale nie był taki mały na jakiego wyglądał gdy weszła do niego po raz pierwszy. Dopiero w tej chwili zdołała uchwycić tyle szczegółów... 





k i l k a    g o d z i n    p ó ź n i e j,    w i e c z o r e m





Blondynka stała własnie na przeciwko dużego lustra wmontowanego zgrabnie w jasne kremowe kafelki znajdujące się w łazience. Chciała  makijażem ukazać swoją dziewczęcość i kobiecość jednocześnie dlatego też wybrała niezbyt mocny, ale też nie najdelikatniejszy makijaż. Na twarz nałożyła jedynie matujący puder, a policzki musnęła rozświetlającym brązem. Na powieki nałożyła jaśniutkie także rozświetlające cienie dzięki czemu precyzyjna niezbyt gruba kreska wykonana eyelinerem była bardzo widoczna. Długą i gęstą firanę hebanowych rzęs podkręciła i wytuszowała jedną z ulubionych mascar, a usta umalowała delikatną, nawilżająca szminką w kolorze poziomkowym dzięki czemu jej pełne wargi wydawały się jeszcze bardziej smakowite i zdecydowanie były jej dużym atutem kobiecości. 
Ostatnią rzeczą jaką musiała dzisiaj wykonać to skompletować strój. Bracia Kaulitz siedzieli na dole zajęci grą na PlayStation więc jasnowłosa miała odrobinę czasu na wyszykowanie się. 
Pierwszą rzecz jaką wyciągnęła z walizki i była przekonana do jej dzisiejszego założenia były to buty od Campbella, sznurowane lity w kolorze czarnym z drewnianym, grubym obcasem. Do tego dobrała cieniutkie czarne rajstopki z małymi wyszywanymi czarnymi kropeczkami, czarne wytarte jeansowe spodenki z wysokim stanem i luźną, szarawą, przewiewną koszulkę na krótki rękawek z motywem lwa, którą mogłaby wkasać w szorty.
Gdy wciągnęła na siebie przyszykowane ubrania podeszła do lustra znajdującego się w łazience i spryskała się delikatnymi owocowymi perfumami, przy których Tom zazwyczaj wariował. Gitarzysta uwielbiał świeże  owocowe perfumy. Będąc gotową narzuciła na siebie jedynie jeansową, jasną katanę i gasząc światło w pokoju wyszła z niego.

- To co, możemy iść? - spytała subtelnie przerywając jednocześnie braciom granie na konsoli. Gdy dwie pary brązowych oczu zwróciły się ku niej, nie potrafili wydobyć z siebie jakiegokolwiek słowa. W swej prostocie jasnowłosa wyglądała oszałamiająco. Starszy z braci taksował dziewczynę dłuższą chwilę swoim świdrującym, nachalnym spojrzeniem uśmiechając się jednocześnie  rozbrajająco.

- Tak, już idziemy. - odezwał się w końcu gitarzysta wstając szybko z sofy. Za jego śladami poszedł młodszy bliźniak, a tuż po chwili wyszli z domu w szampańskim humorze.

Ten wieczór zapowiadał się naprawdę wspaniale.  Starzy i nowi znajomi, odrobinę wspomnień z dzieciństwa, głośna muzyka i doskonały trunek, a do tego wprost wyśmienity humor do szampańskiej zabawy w gronie najlepszych osób. Czego chcieć więcej? 




Publikacja tego rozdziału miała nastąpić po nowym roku, ale ostatnimi czasy mam tak wyśmienity humor, że postanowiłam zrobić wam świąteczną niespodziankę. To taki prezent ode mnie na święta. Enjoy my dear! ;-)

Ach, zapomniałabym... Warto zajrzeć do zakładki Yasmine Vogel & Tom Kaulitz. Zmieniłam nieco witrynę i bohaterów. 

Całuję,