45323928 - Pod tym numerem gadu-gadu powiadamiam o wszelkich nowościach na blogu. Jeżeli macie jakiekolwiek pytania, sugestie czy skargi, śmiało piszcie.

poniedziałek, 15 października 2012

Rozdział dziesiąty

Cześć i czołem!  To wręcz zdumiewające, że wena tak długo się mnie trzyma, haha. Piszę póki mam czas i chęci i staram się nie zwlekać z dodawaniem rozdziałów, bo różnie to bywa. Pogoda robi się coraz bardziej paskudna, zaczynają się jesienne depresje... 



Jeszcze tego samego wieczoru frontman zespołu Bill Kaulitz wykonał telefon do managera, Davida Josta. Plan był prosty i miał na celu przekonać mężczyznę do ich pomysłu na z pewnością udany urlop. Nie musieli go długo przekonywać gdyż sam David stwierdził, że tygodniowy  powrót do domu każdemu by się przydał. W końcu jak wyjechali dwa lata temu do Ameryki tak nie zjeżdżali do Niemiec ani razu. Rodziny jak i oni sami tęsknili za sobą. Telefonicznie ustalili z Jostem iż planowy urlop miał nastąpić za tydzień, a manager postanowił zabukować wszystkim bilety. Dosłownie odliczali dni czekając na upragniony powrót do Europy. 




*



Yasmine w dalszym ciągu nic nie wiedziała o planowanym wyjeździe Tokio Hotelowców. Gitarzysta dopiero dzisiejszego wieczoru miał zamiar powiedzieć blondynce o wszystkim i zaproponować wyjazd razem z nimi. Czuł się odrobinę nieswojo. Po raz pierwszy od bardzo dawna przyprowadzi do swojego rodzinnego domu dziewczynę, którą pozna mama jak i ojczym. Ufał słowom brata i miał nadzieję, iż Simone faktycznie polubi jasnowłosą. Z drugiej strony dlaczego miała by jej nie polubić? Yasmine nie sposób było nie tolerować. Była uroczą, miłą, towarzyską i kulturalną osobą. Wiedziała jak trzeba się zachować w danym momencie. Co jak najbardziej mu odpowiadało. A co najważniejsze, nie miała bzika na punkcje jego kariery i tego ile posiada zer na koncie.
Od ich ostatniego spotkania minął równy tydzień. Kilka razy zadzwonił, a dziewczyna parę raz wysyłała mu wiadomości tekstowe. Nie lubili na siłę się spotykać. Doskonale oboje zdawali sobie sprawę z tego, że czasem trzeba od siebie odpocząć i odetchnąć by później  przywitać się z jeszcze większym entuzjazmem. Siedząc w salonie swojego domu i oglądając nudny program telewizyjny obrócił parę razy czarny telefon w dłoni po czym podrzucił go do góry, a gdy sprawnie złapał iPhone'a wystukał na dotykowym ekranie dobrze mu znany numer.

Minął pierwszy sygnał, drugi, trzeci. Własnie miał się rozłączyć gdy blond włosa odebrała połączenie.

- Halo? - po drugiej stronie usłyszał delikatny, dziewczęcy głos niebieskookiej. Na twarzy muzyka mimowolnie pojawił się delikatny uśmiech, a w oczach błysnęło światełko.

- Już myślałem, że nie odbierzesz. - zaśmiał się cicho po czym podrapał się po nosie robiąc przy tym naprawdę komiczną minę. - Jesteś zajęta? Mogę zadzwonić później.

- Prowadzę, ale obecnie mi nie przeszkadzasz Tom. -wytłumaczyła zgodnie z prawdą rozglądając się jednocześnie uważnie sytuacji zaistniałej na kalifornijskiej ulicy.

Upał dawał się we znaki. Nad Los Angeles na iście błękitnym niebie nie było widać ani jednego białego obłoczka.Wiatr także ustał, a gorące promienie letniego słońca doskwierały niemalże każdemu mieszkańcowi  kalifornijskiego miasteczka.

- Mam nadzieję, że jesteś wolna wieczorem? - zapytał otwarcie nieco zachrypniętym, seksownym głosem. - Mam idealny plan do zrealizowania, a Ty będziesz wieczorem cała moja.

- Cała twoja, tak? - powtórzyła zaczepnie niebieskooka tym samym wdając się w mały flirt z Kaulitzem. Yasmine doskonale zdawała sobie sprawę z tego jak w prosty sposób można rozbudzić wyobraźnie gitarzysty. Opanowała tę sztuczkę do perfekcji.

Mężczyzna uśmiechnął się jeszcze szerzej niż dotychczas po czym oblizał nerwowo dolną wargę zahaczając przy okazji o metalowe kuleczki. Tuż po chwili jego uśmiech zmienił się z cwanego w nonszalancki. Tak bardzo charakterystyczny dla jego osoby.

- To jak, znajdziesz dla mnie czas?

- Tak, sądzę, że tak. - blondynka szybko odpowiedziała na zadane jej pytanie. - Tom, przepraszam ale muszę kończyć. Jak już mówiłam prowadzę, zadzwoń później, ok? Paaa! - rozłączyła się.

- Pa.





t e g o     s a m e g o    d n i a,    k i l k a    g o d z i n     p ó ź n i e j 





Całą czwórką siedzieli w swoim studio nagraniowym na obrzeżach LA. Rozmawiali, żartowali i wygłupiali się jak za dawnych czasów. Po mimo zmian wizualnych i fizycznych w środku w dalszym ciągu byli tymi samymi chłopcami co w 2005 roku. Tom siedział na sofie ze swoją ulubioną gitarą elektryczną - Gibsonem Les Paul Custom Black Beauty. To ona towarzyszyła mu na najważniejszych trasach koncertowych. Była jego wiernym kompanem, rozumieli się bez słów, a miłość do muzyki połączyła ich lata temu. Na drugim końcu sofy siedział najstarszy członek Tokio Hotel - Georg, jedyny cel dowcipów starszego Kaulitza i za razem najlepszy przyjaciel, z którym mógł porozmawiać dosłownie o wszystkim bez krępacji. Po przestronnym pomieszczeniu przechadzał się wokalista, Bill podrzucając w dłoniach swojego iPhone'a, żalił się z swoich obaw co do wszystkiego, co było związane z urlopem w Loitsche. Z kolei perkusista, Gustav opierał się o konsolę  trzymając w dłoniach pałeczki od perkusji i co chwile stukając jedną o drugą, nie odzywał się w ogóle. Jedynie potakiwał głową i uśmiechał się gdy Tom rzucił zabawną anegdotą. 

- Jeszcze tylko tydzień, dacie wiarę? - odezwał się basista brzdąkając od czasu do czasu na swojej gitarze basowej. 

- Trzeba zadzwonić do domu, Tom. Jeszcze nikt nie wie o naszym urlopie. - dodał Bill odwracając się i patrząc w stronę oderwanego od rzeczywistości brata. - Tom? 

Gitarzysta podniósł głowę do góry zerkając prosto na twarz oczekującego odpowiedzi brata bliźniaka. Zamrugał kilkakrotnie i zmarszczył zabawnie nos po czym odchrząknął zanim postanowił się odezwać. 

- Co? 

- Echh, na jakim Ty świecie żyjesz? - odparł poirytowany lekko frontman pocierając prawą dłonią skroń. - Mówiłem, że trzeba powiadomić mamę i Gordona o naszym przylocie do domu. 

- A co to za problem? Weź telefon i zadzwoń. - starszy Kaulitz wzruszył beznamiętnie ramionami po czym ponownie zwiesił głowę w dół, a z gitary elektrycznej wydobył się cichy melodyjny dźwięk. 

- Jak zwykle wszystko na mojej głowie...  - przewrócił teatralnie oczami Bill. - Wspominać mamie o Yasmine? W ogóle rozmawiałeś z nią o wyjeździe? 

- Nie, jeszcze nie. Dzisiaj zamierzam. 

- Ty to z wszystkim zawsze wyskakujesz na ostatnią chwilę! - skomentował młodszy Kaulitz gestykulując zabawnie dłońmi.

- Ostatnią chwilę? - zdziwił się gitarzysta. - Urlop jest dopiero za tydzień. Nie rób afery jak panienka Bill. 

- Dobra, ej panowie czas zakończyć tą dyskusję. Nie wiem jak wy ale ja zgłodniałem. Jedziemy po żarcie? - odezwał się w końcu George wstając z sofy i patrząc na każdego z kumpli. 

- Jedziemy. - tuż za basistą podążył Tom odkładając gitarę na swoje miejsce. 

- A wy? 

- Już, już też idziemy. 




*




- Yasmine! Jesteś w domu? - do mieszkania jasnowłosej bez pukania wszedł gitarzysta niemieckiego zespołu. W małym otwartym przedpokoju na dużych kafelkach zdjął adidasy tym samym ukazując swoje śnieżnobiałe skarpetki. Nie czekając na pojawienie się przyjaciółki wszedł do kuchni gdzie na blacie położył dwa duże pakunki jedzenia na wynos z jednej z ich ulubionej knajpki ze śmieciowym żarciem. Wyciągnął z górnej szafki dwie duże szklanki, a z lodówki wyciągnął Coca-colę po czym nalał do pełna do szklanek. Tuż po chwili w kuchni pojawiła się właścicielka mieszkania, Yasmine. 

- O, widzę, że już się rozgościłeś. - uśmiechnęła się promiennie po czym podeszła do mężczyzny i stanęła na palcach po czym pocałowała go w prawy policzek. 

- Czemu jesteś mokra? - zapytał zdziwiony chłopak po czym dopiero po wypowiedzeniu słów spojrzał na dziewczynę, która najwidoczniej dopiero co wyszła z pod prysznica bądź wanny. - Do twarzy Ci z mokrymi włosami. - zaśmiał się pod nosem po czym założył kilka kosmyków długich włosów dziewczyny za ucho. 

- To co tam masz? - zapytała zaciekawiona spoglądając na blat, na którym stało jedzenie zakupione przez muzyka. 

- Coś dobrego, weź szklanki, a ja resztę i choć do salonu. - odparł z małym uśmiechem na twarzy po czym oboje skierowali się w stronę przestronnego aczkolwiek nie dużego, jasnego salonu. 

Gdy rozsiedli się na wygodnej zamszowej kanapie Kaulitz otworzył dwie papierowe torby i wyciągnął z nich dwa duże wegetariańskie hamburgery, cztery porcje frytek i dwie greckie sałatki z serem feta i oliwkami. 

- Uwielbiam Cię! - odparła zadowolona niebieskooka po czym ponownie ucałowała towarzysza w policzek. 

- W policzek? Po moim wysiłku liczyłem na coś lepszego. - gitarzysta poruszał zabawnie brwiami, a na jego twarzy pojawił się cwaniacki uśmiech. 

Dziewczyna także zaśmiała się po czym dała towarzyszowi soczystego całusa w usta. 

- Lepiej. - odparł.

- Noo, to teraz możemy jeść! 

Na szklanym stoliku leżały pozostałości i papierki oraz pojemniczki po jedzeniu. Najedzeni siedzieli swobodnie na sofie nie odzywając się. Gitarzysta siedział swobodnie z charakterystycznie rozkraczonymi nogami, opierając się obiema dłońmi o oparcie zamszowej sofy. Blondynka natomiast siedziała po turecku bokiem, w prost do muzyka. 

- Słuchaj Yas... - zaczął niepewnie po czym odwrócił głowę w stronę zaciekawionej towarzyszki.  - Za tydzień jedziemy na urlop...

- Ooo, gdzie? - dziewczyna aż podskoczyła. - Dlaczego od razu nie mówiłeś, Tom?! 

- Do domu. - przygryzł nerwowo dolną wargę po czym oblizał ją równie nerwowo. - Chciałbym zabrać Cię ze sobą. Polecisz ze mną do Niemiec? 

Yasmine z zaskoczenia otworzyła szerzej oczy i odchrząknęła, a po chwili jej źrenice zaczęły wędrować po całym salonie. Nie mogła się skupić, a gdy w końcu znalazła w sobie tą siłę i jej oczy zatrzymały się na gitarzyście znieruchomiała. 

- Yas? 

- A co powie Twoja mama i ojczym? No i czy chłopacy w ogóle o tym wiedzą? Tom, to chyba nie jest najlepszy pomysł. - zadawała milion pytań na sekundę. Po raz kolejny mężczyzna zaskoczył ją. 

- Chłopacy wiedzą, a mama i Gordon przyjmą Cię z otwartymi ramionami, uwierz mi. - odparł pewny siebie.  Znał swoją rodzinę i wiedział, że może na nich liczyć w każdej chwili.  - Więc? 

- Ugh, dobrze. Polecę. - na twarzy dwudziestotrzyletniego muzyka pojawił się uśmiech.  



O dziwo jest sporo dialogów, a mało opisów. To chyba pierwszy taki rozdział na tym blogu ;-).

Pozdrawiam,

poniedziałek, 8 października 2012

Rozdział dziewiąty

Miejsce, do którego gitarzysta niemieckiego zespołu przywiózł dziewczynę było bardzo malownicze. Mała chatka, która niegdyś była opustoszała znajdowała się na jednym z licznych wzgórz rozciągających się nieopodal kalifornijskiego miasta Los Angeles. Widok z chatki zapierał dech w piersiach niejednemu gdyż stąd rozciągała się panorama na obrzeża LA, a w oddali można było dostrzec iście jasno niebieską taflę oceanu. Oszołomiona blondynka z niedowierzaniem podziwiała obraz natury jak i metropolię przed sobą. Przez chwilę nie potrafiła wydusić z siebie ani jednego słowa. Po raz kolejny muzyk ją zaskoczył.  By z tego wszystkiego i emocji jakie wzbudził w niej piękny widok nie straciła równowagi oparła się delikatnie o maskę czarnego Cadillaca po czym wolnym ruchem przekręciła głowę w stronę towarzysza. 

- Skąd bierzesz te wszystkie miejsca, Tom? - wyszeptała. Wyraz twarzy dziewczyny opisywał zachwyt jak i zaciekawienie w jednym. Przez te kilka sekund twarz blondynki wyraziła tuzin emocji, do których przyczynił się jej przyjaciel. Kto by pomyślał, że Tom Kaulitz potrafi wykrzesać z kogoś tyle pozytywnych uczuć.

Muzyk słysząc pytanie niebieskookiej uśmiechnął się triumfalnie. Osiągnął swój cel, którym było wprawienie jasnowłosej w zachwyt. W ciepłych, orzechowych oczach mężczyzny zaiskrzyły się dwa małe światełka, które tańczyły niczym dwa ogniki. Tuż po chwili przeniósł swój hipnotyzujący wzrok na twarz towarzyszki i nico spoważniał. Usta, które do tej pory wytworzyły swój charakterystyczny, unikalny łuk zwany uśmiechem zminimalizowały się do króciutkiej linii przypominającej wyraz zadumy i zamyślenia.  Pełne, wydatne wargi wydały się jeszcze pełniejsze i bardziej zmysłowe, a dwie metalowe kuleczki poruszały się nieustannie za sprawą sprawnego języka, który się nimi bawił.  Zastygł w miejscu.  Jednak tuż po chwili ożył na nowo, rozpromieniony. 

- Jeszcze nie raz Cię zaskoczę mała. - odparł hardo po czym puścił kocie oczko w stronę uradowanej niczym mała dziewczynka Yasmine. - A teraz, jeśli Pani pozwoli zapraszam do środka  - zażartował na co jego rówieśniczka zachichotała pod nosem i podążyła za jego lewą ręką, która wskazywała wydeptaną dróżkę prosto do chatki.

Obydwoje skierowali się w stronę drewnianych drzwi. Gitarzysta otworzył małą kłódkę i pchnął dłonią drzwi by przepuścić w nich dziewczynę, jak nakazywały dobre maniery, o których zdarzało mu się czasem zapomnieć. Stanęli w przytulnym pokoju, z którego zrobiony został salon. W nim znajdował się kamienny kominek, a na drewnianej, lakierowanej, ciemnej podłodze tuż obok rozciągała się skóra niedźwiedzia. Nieopodal stała staroświecka choć w wyjątkowo dobrym stanie sofa w kratkę. Na suficie z kolei wisiał żyrandol przyozdobiony rogami jelenia. Gdzie nie gdzie wisiały stare aczkolwiek gustowne obrazy przedstawiające naturę. W powietrzu unosił się zapach starości, drewna oraz jaśminu.  Domek nie wyglądał na zamieszkiwany chociaż gdzie nie gdzie stały puste butelki po alkoholu czy innych napojach. Yasmine dokładnie i powoli rozglądała się po pomieszczeniu starając się wzrokiem dostrzec nawet te najmniejsze detale. Na pierwszy rzut okiem, spodobało jej się tu. Pod pewnym względem było tu magicznie.

- Nooo, Panie Kaulitz jaki jest dalszy plan hmm? - okręciła się dookoła osi na palcach by stanąć twarzą w twarz z brązowookim Niemcem.

Ten wykonał dwa małe kroki na przód by być jeszcze bliżej partnerki. Gdy wykonywał ową czynność podłoga pod nimi zaskrzypiała głośno. Na twarzy muzyka zagnieździło się skupienie. Pomału jego oczy rejestrowały delikatną, dziewczęcą buzię blondynki. Gdy był wystarczająco blisko by poczuć ciepło bijące od jej ciała uchwycił spojrzenie jasnowłosej i trwał tak przez chwilę. Gdy dziewczyna poddała się i opuściła wzrok prosto na pełne, spierzchnięte wargi mężczyzny, ten uśmiechnął się zadziornie zbliżając swoją twarz ku jej. Ich usta dzieliły zaledwie milimetry, a gdy były praktycznie złączone wyszeptał:

- Wkrótce się przekonasz. - po wypowiedzeniu szeptem tych słów wpił się delikatnie w pełne, malinowe usta niebieskookiej zamykając jednocześnie przy tej czynności oczy. Powoli wysunął język i delikatnie rozchylił wargi dziewczyny wsuwając go coraz głębiej pomiędzy usta Yasmine. Pieścił leciutko zwinnym językiem podniebienie partnerki. Pocałunek ten był bardzo zmysłowy i delikatny. Rozbudzał ich wyobraźnie i wyostrzał zmysły. Duże, męskie dłonie gitarzysty powędrowały do góry. Ułożył je na rumianych policzkach niebieskookiej po czym prawą dłonią przejechał delikatnie łaskocząc skórę dziewczyny. Opuszkami palców pieścił szyję po czym zatrzymał się na lewym ramieniu. Jego palce sprawnie zsunęły z ramion grube ramiączko od sukienki. To samo uczynił z drugim. Sukienka bezszelestnie zsunęła się po aksamitnym kobiecym ciele lądując na podłodze. Blondynka nie była muzykowi dłużna. Jej delikatne, drobne ręce powędrowały pod koszulkę mężczyzny pieszcząc zimnymi dłońmi umięśniony brzuch i tors. Po chwili mocowała się z ubraniem, a chłopak widząc jej bezradność zaśmiał się cichutko i zrzucił zdjętą ze swoją pomocą koszulkę za siebie. Nie czekając na nic Kaulitz chwycił w talii towarzyszkę i dźwignął ją z lekkością do góry by tuż po chwili jej zgrabne, szczupłe nogi mogły objąć go w pasie, a on mógł ustami całować i pieścić dekolt i apetyczne, jędrne piersi kobiety. Ten czas spędzony we dwoje, przeradzał się jak każde poprzednie spotkanie tych dwojga.  Oni nie umieli żyć bez siebie, bez seksu.  To ich napędzało, dodawało energii i chęci, a przede wszystkim zbliżało jeszcze bardziej ku sobie.W powietrzu unosił się zapach pożądania i gorąca, a nutka jaśminu  którą było czuć w salonie przez duchotę jaka panowała dookoła nich stawała się mdła. Z ledwością nabierali do płuc powietrza, by po chwili kolejnymi szybkimi haustami powielić tę czynność. Wylądowali na podłodze. Kruche, zgrabne ciało blondynki leżało na ciepłym futrze niedźwiedzia brunatnego, a ciało mężczyzny zwisało nad nią. Silne, umięśnione  męskie dłonie opierały się po obu stronach jej głowy. Przed oczami Yasmine ukazał się idealny tors gitarzysty. Nie jednokrotnie przez głowę dziewczyny przeszła myśl iż muzyk bez ubrań zupełnie pochłonięty dogadzaniem partnerce wygląda cholernie seksownie. To nie był ten sam Tom Kaulitz co zawsze. Jego oblicze w łóżku zmieniało się. On, zmieniał się w niczym wygłodzonego, dzikiego tygrysa, a ona w myszkę poddającą się jego kolejnym poczynaniom. Choć... bywało też tak, że i Ona była górą. Między nimi panowało ogromne przyciąganie, a chemia stawała się coraz bardziej zauważalna nawet gołym okiem. W ekspresowym tempie pozbawili siebie resztki ubrań pieszcząc w dalszym ciągu swoje ciała jednak nieco pewniej i dużo bardziej odważnie. Dwudziestoparolatek delikatnie rozchylił uda partnerki po czym jednostajnym ruchem wszedł w nią. W raz z jego ruchami w pomieszczeniu słychać było ciche, a nie raz głośne gardłowe pojękiwania jasnowłosej, przy których na ciele brązowookiego pojawiała się gęsia skórka. On także głośno dyszał. Pochylił się bardziej nad zgrabnym i drobnym ciałem dziewczyny tym samym pogłębiając penetrację i przyspieszając ją. Musnął wargami usta niebieskookiej, a gdy ta oddała pocałunek pogłębił go całując coraz bardziej jak szalony, spragniony dotyku kochanek. Gdy muzyk nieznacznie uniósł się do góry spostrzegł na twarzy Yasmine cwany uśmiech, a tuż po chwili leżał na podłodze zdominowany przez dziewczynę. Zadowolony z takiego, a nie innego rozwoju akcji ułożył wygodnie dłonie na talii, patrząc zamglonym, perwersyjnym wzrokiem prosto w oczy blondynki. Ta z kolei położyła dłonie na twardym, umięśnionym brzuchu Toma przejmując inicjatywę jakości ich stosunku. Kaulitz mając dość bezczynnego leżenia dźwignął się z całych sił do góry przytrzymując przy tym ciało partnerki. Przeturlali się na podłodze, a gdy się zatrzymali muzyk z powrotem był na górze uśmiechając się zawadiacko. Nie musiał długo czekać na szczytowanie jasnowłosej. Kilka mocniejszych i głębszych pchnięć, a ciało dziewczyny wygięło się w łuk. Z ust Yasmine wydobył się stłumiony przez zaciśnięte zęby krzyk. Tuż po chwili gitarzysta opadł obok towarzyszki oddychając głośno.

- Znowu wylądowaliśmy na podłodze. - szepnęła niebieskooka.

Gitarzysta słysząc te słowa uniósł do góry obie brwi przez co na jego czole powstało kilka poziomych linii. Dźwignął się i usiadł po czym odwrócił głowę w stronę nagiej dziewczyny.

- Za każdym razem gdy uprawiamy seks lądujemy na podłodze. Nie zauważyłeś tego?- rozwinęła swoje poprzednie stwierdzenie po czym także dźwignęła się ku górze. Rozglądnęła się po pomieszczeniu, a gdy zlokalizowała tuż obok siebie rzuconą byle jak koszulkę muzyka chwyciła ją i ubrała.

- Chcesz to możemy wylądować zaraz w łóżku. - brązowooki uśmiechnął się zaczepnie po czym puścił oczko w stronę blondynki.

- Jesteś niewyżyty Tom! - zaśmiała się, a tuż po chwili ponowie legła na podłodze czując na sobie ciężkie ciało Kaulitza.




t y d z i e ń       p ó ź n i e j





- Czyli co, wracamy do domu? - spytał z nadzieją w głosie perkusista siedzący na wygodniej zamszowej sofie tuż obok najstarszego członka zespołu, Georga.

- Nie, nie wracamy. - zaprzeczył frontman gestykulując dłońmi. - Miałem na myśli raczej urlop, małe wakacje. - wyjaśnił przechadzając się w te i wewte po salonie.

- Urlop w domu. Jestem za! - rozpromienił się gitarzysta klaskając przy tym zabawnie dłońmi. - Należy nam się, a i rodzina się ucieszy. Dawno ich nie widzieliśmy.

- Tom ma rację. Dawno nas w domu nie było. - dodał swoje trzy grosze basista.

- Zadzwonię jeszcze dzisiaj do Davida i poinformuję go o naszych planach.  - odparł radośnie Bill.





*




- Zabierzesz ze sobą Yasmine? - spytał zaciekawiony Bill siedząc wygodnie w fotelu pasażera.

Tom słysząc pytanie brata bliźniaka oblizał nerwowo spierzchnięte wargi po czym odchrząknął głośno i zerknął w jego stronę. Pytanie brata kompletnie go zaskoczyło. Tak naprawdę nigdy by mu nie przyszedł do głowa taki pomysł, nie z własnej inicjatywy...

- Nie myślałem o tym jeszcze. - odparł niepewnie kładąc obie dłonie na czarnej skórzanej kierownicy.

- A miałeś zamiar?  - Bill nie dawał za wygraną.

- Nie wiem. - odpowiedział krótko gitarzysta. - Myślisz, że to dobry pomysł?

- Mama by ją polubiła. - młodszy bliźniak nawet się nie zastanawiał nad tą odpowiedzią. Był świecie przekonany o tym. Simone zawsze pałała sympatią do rozgarniętych dziewczyn, a Yasmine wydawała mu się być taką, rozgarniętą i miłą.  - Zaproponuj jej to. Na pewno niczego nie stracisz, a prędzej zyskasz.

- Może i masz rację. - dodał Tom po chwili namysłu. - Co ja bym bez Ciebie zrobił. - zaśmiał się.




Pozdrawiam, 

środa, 3 października 2012

Rozdział ósmy

Kilka miesięcy wstecz. 


15 stycznia 2012 roku, 

Blond włosa młoda kobieta ni stąd ni zowąd  poczuła, że jej koszula nagle zrobiła się dziwnie mokra. Przez kruche ciało blondynki przeszła mała fala dreszczy spowodowana nagłą zmianą temperatury. Tuż po chwili do jej nozdrzy doszedł zapach letniego, kawowego napoju, który przypadkiem zamiast w żołądku sprawcy całego zamieszania wylądowała własnie na niej. Lazurowe oczy kobiety mimowolnie powędrowały w dół gdzie znajdowała się nie małych rozmiarów kawowa plama w kolorze mlecznego cappuccino. 

- Pięknie. Po prostu pięknie. - mlasnęła z niesmakiem, a na ustach niebieskookiej pojawił się widoczny grymas i niezadowolenie. 

Nawet nie zauważyła w tym wszystkim postawnego, wysokiego mężczyzny, który stał tuż przed nią w dalszym ciągu nieco odrętwiały całą tą sytuacją. W końcu, komu jak komu ale jemu nie przytrafiają się takie wpadki. 
Dziewczyna czując na sobie czyjś wzrok podniosła powoli głowę do góry chcąc ujrzeć jak przypuszczała sprawcę. Pomału przyglądała się kolejnym częściom ubioru i sylwetki człowieka stojącego na przeciwko. Na pierwszy rzut oka musiała przyznać iż mężczyzna ma klasę i styl. Ubrany w firmowe adidasy, które ani trochę nie były zniszczone, do tego  jasne jeansowe spodnie ala bagginsy jednak odrobinę węższe, koszula zapięta na kilka guziczków, tiszert wystający z pod niej i na to jeansowa katana ze skórzanymi rękawami. Jego twarz wydawała się przystojna i męska, jednak za dużo powiedzieć na ten temat nie mogła gdyż na nosie sprawcy owego zamieszania spoczywały przyciemniane przeciwsłoneczne okulary, które idealnie zasłaniały oczy. Na jego czole zawiązana była  chustka, a włosy pozaplatane były w czarne dready związane niedbale frotką. Odrobinę reprezentował jedną z popkultur zwanych hip hopem, jednak nie do końca. 

- Mógłbyś okazać odrobinę kultury i chociaż przeprosić. - odparła twardo dziewczyna starając się przedrzeć przesz ciemne szkła okularów. Przez chwile miała wrażenie, że mężczyzna uśmiechnął się zdawkowo, cynicznie.

- Owszem, mógłbym. - powiedział zachrypniętym głosem. Jego ton był pozbawiony grzeczności. 

Jasnowłosa słysząc słowa jakie wypowiedział z łatwością mężczyzna rozwarła delikatnie usta, a pomiędzy dolną, a górną wargą wytworzyła się mała dziurka. Mrugnęła kilka razy w dalszym ciągu przyglądając się twarzy nieznajomego, który w tej chwili wydał się jej zadufanym w sobie. Szybko jednak wróciła na ziemię i przewróciła teatralnie oczami.

- Wiesz co? Wsadź sobie głęboko w dupę te przeprosiny, wcale ich nie potrzebuję. - warknęła mrużąc zabawnie oczy.  Po chwili odwróciła się na pięcie i zrobiła krok do przodu. Na swoim ramieniu poczuła silny, męski uścisk, który zatrzymał ją. 

- Hej, chwila, co powiesz na drinka, kawę, cokolwiek? - spytał z delikatnym uśmiechem na twarzy. Dopiero teraz zauważyła kolczyk w jego dolnej wadze, który dodawał mu uroku. 



(...)



- Zazwyczaj nie wylewam na ludzi kawy. - odparł z serdecznym uśmiechem na twarzy, a tuż po chwili spojrzał rozbawionym wzrokiem w stronę swojej towarzyszki. W tej chwili nie miał na nosie ciemnych, maskujących jego twarz okularów. Mogła się przyglądać do woli jego dużym, brązowym oczom, które okolone były firaną gęstych ciemno-brązowych  rzęs. Orzechowe czy czekoladowe? To było jedyne pytanie, które nieustannie krążyło jej po głowie. Straciła rachubę czasu, a także zupełnie nie wiedziała co On mówi do niej. 

- Niezwykle hipnotyzujące... - mruknęła cichutko pod nosem. 

- Co mówiłaś? 

- Nie, nic, wybacz. - odparła szybko nieco nerwowo, a tuż po chwili odparła spokojniej: -Zamyśliłam się, przepraszam. 

- Jeszcze mi się nie zdarzyło żeby dziewczyna w moim towarzystwie zanudzała się na śmierć.  - odparł lekko po czym zaśmiał się. Tak, gdy to robił cała twarz śmiała się razem z nim. Nie tylko usta. 

- Nie nudzę się. - na twarzy jasnowłosej pojawił się promienny uśmiech. - Przy Tobie chyba nie da się nudzić, Tom. 



(...)



19 stycznia 2012 roku,

- Więc jesteś Tomem Kaulitz. Słynnym gitarzystom hmm? 

- Mniej więcej. - zaśmiał się po czym dwoma palcami prawej ręki potarł kilka razy brodę, na której widniał dwudniowy zarost.

- To mniej czy więcej? - zapytała zaczepnie poprawiając jednocześnie kosmyki spadających na twarz włosów. Swój zaciekawiony wzrok wbiła w mężczyznę.

- Dużo więcej. 



(...)



15 lutego 2012 roku,

Po mieszkaniu Yasmine rozniósł się donośny dźwięk dzwonka do drzwi. Zdziwiona gdyż nie spodziewała się tego dnia gości podeszła do drzwi by je otworzyć. W progu stał nie kto inny jak Tom Kaulitz. Widząc przyjaciela uśmiechnęła się. 


- Niespodzianka! - odparł wesoło podnosząc do góry dwie siatki zapełnione zakupami. Dziewczyna odsunęła się na bok tym samym przepuszczając przyjaciela do środka. Jedno musiała przyznać kompletnie nie spodziewała się takiego obrotu spraw, a zwłaszcza Kaulitza w jej skromnych progach w dniu walentynek. Zwłaszcza iż doskonale wiedziała jakie podejście miał do kobiet i miłości. Szybko jednak podążyła za brązowookim, który swobodnym, charakterystycznym dla siebie krokiem zmierzał do kuchni. 
Zajrzała przez ramię chłopaka spoglądając na siatki pełne zakupów, które pojedynczo wyjmował gitarzysta. Nie minęła chwila, a kuchenna lada została zajęta przez kilka butelek Coca-coli, dwie whiskey, masą słodyczy. Znalazło się także w tym wszystkim kilka paczek papierosów, a na deser również mały pakunek z marihuaną. Tak, Tom zadbał o każdy detal dzisiejszego wieczoru. 

- I gdzie Ty to wszystko chcesz zmieścić Tom, co?  Sześć paczek chipsów? I co najmniej tuzin opakowań żelek... - odparła przerażona ilością słodyczy. Wiedziała, że Kaulitz uwielbiał zajadać się słodkościami jednak to była mała przesada. 

- Jak to gdzie? W żołądku! 

- Hahaha, chcę zobaczyć jak to wszystko wcinasz. - dziewczyna skrzyżowała ręce na klatce piersiowej śmiejąc się z zadowolonej miny chłopaka.  W tej chwili wyglądał jakby znajdował się w siódmym niebie. Po mimo swojego wieku w dalszym ciągu zachowywał się jak dziecko. 

- Nie bój żaby, mała. Mam do tego posiłki! - odparł po chwili z charakterystycznym dla swojej medialnej osoby, cwanym uśmiechem. 

- Tak? Ciekawe jakie. - lewa brew blondynki uniosła się do góry, a sama Yasmine czekała na odpowiedź ze strony Toma. 

- Ciebie.



(...)



Ścienny zegar wskazywał 01:00 w nocy. Obydwoje siedzieli na puszystym dywanie w kolorze sadzy, który leżał na ciemnych panelach w salonie.  Oparci o skórzaną jasną kanapę trzymali w dłoniach ozdobne szklanki wypełnione do połowy bursztynowym trunkiem z Tennessee. Śmiali się, żartowali. Humor dopisywał im doskonale, a procenty sprawiały, że było im jeszcze bardziej weselej. Pomału jawa myliła im się z rzeczywistością. Tracili kontrolę nad sobą. 

- Uwielbiam Cię Yas... - wybełkotał cicho i niezgrabnie gitarzysta: - ...uwielbiam Cię jak przyjaciółkę. Jesteś taka jak ja tylko, że jesteś kobietą. - dodał odwracając głowę w stronę blondynki. Oczy muzyka świeciły się jak nigdy dotąd.  - Czasami mam na Ciebie olbrzymią ochotę mała. 

- Jesteś świnia Tom. - odparła krótko. 

- Chcę Cię. - mruknął podnosząc ku górze wolną rękę. Zewnętrzną stroną dłoni przejechał delikatnie po rumianym i aksamitnym policzku niebieskookiej nie odrywając wzroku od jej twarzy. Po chwili jego palce dotykały pełnych, malinowych warg kobiety tym samym doprowadzając ją do przyjemnych dreszczy na ciele. 

- Tom, jesteś... - przerwała: - ... jesteś, cholera jesteś moim przyjacielem. Przyjaciele nie dotykają się w ten sposób, nie patrzą na siebie w ten sposób i nie mówią do siebie takich rzeczy. - odparła na jednym wydechu. 

- My jesteśmy inni. Wyjątkowi, lepsi. - przysunął swoje ciało w stronę Yasmine po czym ustami zaczął muskać skórę na policzku jasnowłosej. 

- Tom... - szepnęła ledwo słyszalnie. Jednak wystarczająco głośno by On usłyszał. 

- Ciii, nie mów nic. Oddaj się mi i nie mów nic. - tuż po chwili ich usta odnalazły się w namiętnym pocałunku, który z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej drapieżny i odważny.



(...)



- Pieprz mnie Tom. Chcę być Twoja. 

Obydwoje pieścili dotykiem swoje ciała. Zupełnie nadzy poznawali się na nowo. Cisza jaka panowała dookoła wydawała się jedną z najbardziej podniecających erotyków. Wśród niej słychać było głośne oddechy dwojga kochanków. Ciała skroplone potem, rozpalone do zenitu. Nie czekali zbyt długo.  Tom w szybkim tempie znalazł się pomiędzy udami rozpalonej kobiety po czym wszedł w nią z impetem oddając się rozkosznej chwili i przyjemnością jakie za tym szły. Poruszał się w niej szybko i mocno. Ten seks nie należał do niepewnych i delikatnych. Gitarzysta niemieckiego zespołu doskonale wiedział co robić gdyż w łóżku był Panem i Władcą. 

Podniósł się i usiadł na podłodze w dalszym ciągu będąc w ciele Yasmine. Natomiast giętkie ciało kobiety wygięło się niczym sprężyna w łuk. Dłonie zagięła nad głowę po czym zamknęła oczy oddając się zupełnie przyjacielowi jak i kochankowi. 
Ręce muzyka powędrowały na biodra dziewczyny. Obejmował ją mocnym, męskim uściskiem  dzięki któremu mógł pogłębiać penetrację. Tuż po chwili On sam odchylił nieznacznie głowę do tyłu przymykając zamglone oczy. Doszli. Obydwoje szczytowali w tym samym momencie.



(...)



16 luty 2012 roku,

- Co będzie teraz?

- Wiesz przecież, że nie zostaniemy parą. To nie wchodzi w grę Yas. - odparł po chwili namysłu: - Jedyne co mogę Ci zaproponować to wolny związek. - ulokował swoje spojrzenie w stronę niebieskookiej. 



Teraźniejszość. 



- Tom powiesz mi wreszcie gdzie jedziemy? - spytała kolejny raz zdezorientowana blond włosa spoglądając w stronę kierowcy.

Mężczyzna nie wydawał się ani przez chwilę rozkojarzony pytaniami swojej towarzyszki. Chociaż czasem na jego twarzy pojawiał się rozbawiony uśmiech gdyż dziewczyna nie dawała za wygraną i ponad wszystko chciała dowiedzieć się co kombinował.

- Yas, dowiesz się w swoim czasie. - odparł spokojnie chociaż w głębi duszy śmiał się.

- Jesteś niemożliwy Tom. - stwierdziła szybko nieco oburzona. Wyprostowała głowę patrząc nieustannie przed siebie, tym samym chcąc wypatrzeć cokolwiek w tych egipskich ciemnościach.

Po kilkunastu minutach podróży samochodem czarny Cadillac Escalade zatrzymał się na wyjeżdżonym przez samochody parkingu stworzonym przez niego i jego brata Billa oraz chłopaków z zespołu Gustava i Georga.
Niedaleko znajdowała się mała drewniana chatka w nieco nowoczesnym stylu. Z niej był widok na obrzeża Los Angeles z góry.

- Hmmm, przywiozłeś mnie tutaj, do domku na pustkowiu, bo? - spytała zaczepnie wysiadając z terenowego samochodu.

- Bo chciałem oderwać się od błysku fleszy i reporterów. - odpowiedział zgodnie z prawdą. - A co, nie pasuję Ci taka wizja spędzenia wieczoru ze mną? - uniósł do góry prawą brew, a jeden z kącików warg powędrował ku górze. Gitarzysta uśmiechał się figlarnie w stronę zaskoczonej przyjaciółki czekając na jakąkolwiek odpowiedź z jej strony chociaż to co chciał mógłby wyczytać już teraz z jej oczu.

- Pasuje, pasuje jak najbardziej.