Rozdział dziesiąty
Cześć i czołem! To wręcz zdumiewające, że wena tak długo się mnie trzyma, haha. Piszę póki mam czas i chęci i staram się nie zwlekać z dodawaniem rozdziałów, bo różnie to bywa. Pogoda robi się coraz bardziej paskudna, zaczynają się jesienne depresje...
Cześć i czołem! To wręcz zdumiewające, że wena tak długo się mnie trzyma, haha. Piszę póki mam czas i chęci i staram się nie zwlekać z dodawaniem rozdziałów, bo różnie to bywa. Pogoda robi się coraz bardziej paskudna, zaczynają się jesienne depresje...
Jeszcze tego samego wieczoru frontman zespołu Bill Kaulitz wykonał telefon do managera, Davida Josta. Plan był prosty i miał na celu przekonać mężczyznę do ich pomysłu na z pewnością udany urlop. Nie musieli go długo przekonywać gdyż sam David stwierdził, że tygodniowy powrót do domu każdemu by się przydał. W końcu jak wyjechali dwa lata temu do Ameryki tak nie zjeżdżali do Niemiec ani razu. Rodziny jak i oni sami tęsknili za sobą. Telefonicznie ustalili z Jostem iż planowy urlop miał nastąpić za tydzień, a manager postanowił zabukować wszystkim bilety. Dosłownie odliczali dni czekając na upragniony powrót do Europy.
*
Yasmine w dalszym ciągu nic nie wiedziała o planowanym wyjeździe Tokio Hotelowców. Gitarzysta dopiero dzisiejszego wieczoru miał zamiar powiedzieć blondynce o wszystkim i zaproponować wyjazd razem z nimi. Czuł się odrobinę nieswojo. Po raz pierwszy od bardzo dawna przyprowadzi do swojego rodzinnego domu dziewczynę, którą pozna mama jak i ojczym. Ufał słowom brata i miał nadzieję, iż Simone faktycznie polubi jasnowłosą. Z drugiej strony dlaczego miała by jej nie polubić? Yasmine nie sposób było nie tolerować. Była uroczą, miłą, towarzyską i kulturalną osobą. Wiedziała jak trzeba się zachować w danym momencie. Co jak najbardziej mu odpowiadało. A co najważniejsze, nie miała bzika na punkcje jego kariery i tego ile posiada zer na koncie.
Od ich ostatniego spotkania minął równy tydzień. Kilka razy zadzwonił, a dziewczyna parę raz wysyłała mu wiadomości tekstowe. Nie lubili na siłę się spotykać. Doskonale oboje zdawali sobie sprawę z tego, że czasem trzeba od siebie odpocząć i odetchnąć by później przywitać się z jeszcze większym entuzjazmem. Siedząc w salonie swojego domu i oglądając nudny program telewizyjny obrócił parę razy czarny telefon w dłoni po czym podrzucił go do góry, a gdy sprawnie złapał iPhone'a wystukał na dotykowym ekranie dobrze mu znany numer.
Minął pierwszy sygnał, drugi, trzeci. Własnie miał się rozłączyć gdy blond włosa odebrała połączenie.
- Halo? - po drugiej stronie usłyszał delikatny, dziewczęcy głos niebieskookiej. Na twarzy muzyka mimowolnie pojawił się delikatny uśmiech, a w oczach błysnęło światełko.
- Już myślałem, że nie odbierzesz. - zaśmiał się cicho po czym podrapał się po nosie robiąc przy tym naprawdę komiczną minę. - Jesteś zajęta? Mogę zadzwonić później.
- Prowadzę, ale obecnie mi nie przeszkadzasz Tom. -wytłumaczyła zgodnie z prawdą rozglądając się jednocześnie uważnie sytuacji zaistniałej na kalifornijskiej ulicy.
Upał dawał się we znaki. Nad Los Angeles na iście błękitnym niebie nie było widać ani jednego białego obłoczka.Wiatr także ustał, a gorące promienie letniego słońca doskwierały niemalże każdemu mieszkańcowi kalifornijskiego miasteczka.
- Mam nadzieję, że jesteś wolna wieczorem? - zapytał otwarcie nieco zachrypniętym, seksownym głosem. - Mam idealny plan do zrealizowania, a Ty będziesz wieczorem cała moja.
- Cała twoja, tak? - powtórzyła zaczepnie niebieskooka tym samym wdając się w mały flirt z Kaulitzem. Yasmine doskonale zdawała sobie sprawę z tego jak w prosty sposób można rozbudzić wyobraźnie gitarzysty. Opanowała tę sztuczkę do perfekcji.
Mężczyzna uśmiechnął się jeszcze szerzej niż dotychczas po czym oblizał nerwowo dolną wargę zahaczając przy okazji o metalowe kuleczki. Tuż po chwili jego uśmiech zmienił się z cwanego w nonszalancki. Tak bardzo charakterystyczny dla jego osoby.
- To jak, znajdziesz dla mnie czas?
- Tak, sądzę, że tak. - blondynka szybko odpowiedziała na zadane jej pytanie. - Tom, przepraszam ale muszę kończyć. Jak już mówiłam prowadzę, zadzwoń później, ok? Paaa! - rozłączyła się.
- Pa.
Od ich ostatniego spotkania minął równy tydzień. Kilka razy zadzwonił, a dziewczyna parę raz wysyłała mu wiadomości tekstowe. Nie lubili na siłę się spotykać. Doskonale oboje zdawali sobie sprawę z tego, że czasem trzeba od siebie odpocząć i odetchnąć by później przywitać się z jeszcze większym entuzjazmem. Siedząc w salonie swojego domu i oglądając nudny program telewizyjny obrócił parę razy czarny telefon w dłoni po czym podrzucił go do góry, a gdy sprawnie złapał iPhone'a wystukał na dotykowym ekranie dobrze mu znany numer.
Minął pierwszy sygnał, drugi, trzeci. Własnie miał się rozłączyć gdy blond włosa odebrała połączenie.
- Halo? - po drugiej stronie usłyszał delikatny, dziewczęcy głos niebieskookiej. Na twarzy muzyka mimowolnie pojawił się delikatny uśmiech, a w oczach błysnęło światełko.
- Już myślałem, że nie odbierzesz. - zaśmiał się cicho po czym podrapał się po nosie robiąc przy tym naprawdę komiczną minę. - Jesteś zajęta? Mogę zadzwonić później.
- Prowadzę, ale obecnie mi nie przeszkadzasz Tom. -wytłumaczyła zgodnie z prawdą rozglądając się jednocześnie uważnie sytuacji zaistniałej na kalifornijskiej ulicy.
Upał dawał się we znaki. Nad Los Angeles na iście błękitnym niebie nie było widać ani jednego białego obłoczka.Wiatr także ustał, a gorące promienie letniego słońca doskwierały niemalże każdemu mieszkańcowi kalifornijskiego miasteczka.
- Mam nadzieję, że jesteś wolna wieczorem? - zapytał otwarcie nieco zachrypniętym, seksownym głosem. - Mam idealny plan do zrealizowania, a Ty będziesz wieczorem cała moja.
- Cała twoja, tak? - powtórzyła zaczepnie niebieskooka tym samym wdając się w mały flirt z Kaulitzem. Yasmine doskonale zdawała sobie sprawę z tego jak w prosty sposób można rozbudzić wyobraźnie gitarzysty. Opanowała tę sztuczkę do perfekcji.
Mężczyzna uśmiechnął się jeszcze szerzej niż dotychczas po czym oblizał nerwowo dolną wargę zahaczając przy okazji o metalowe kuleczki. Tuż po chwili jego uśmiech zmienił się z cwanego w nonszalancki. Tak bardzo charakterystyczny dla jego osoby.
- To jak, znajdziesz dla mnie czas?
- Tak, sądzę, że tak. - blondynka szybko odpowiedziała na zadane jej pytanie. - Tom, przepraszam ale muszę kończyć. Jak już mówiłam prowadzę, zadzwoń później, ok? Paaa! - rozłączyła się.
- Pa.
t e g o s a m e g o d n i a, k i l k a g o d z i n p ó ź n i e j
Całą czwórką siedzieli w swoim studio nagraniowym na obrzeżach LA. Rozmawiali, żartowali i wygłupiali się jak za dawnych czasów. Po mimo zmian wizualnych i fizycznych w środku w dalszym ciągu byli tymi samymi chłopcami co w 2005 roku. Tom siedział na sofie ze swoją ulubioną gitarą elektryczną - Gibsonem Les Paul Custom Black Beauty. To ona towarzyszyła mu na najważniejszych trasach koncertowych. Była jego wiernym kompanem, rozumieli się bez słów, a miłość do muzyki połączyła ich lata temu. Na drugim końcu sofy siedział najstarszy członek Tokio Hotel - Georg, jedyny cel dowcipów starszego Kaulitza i za razem najlepszy przyjaciel, z którym mógł porozmawiać dosłownie o wszystkim bez krępacji. Po przestronnym pomieszczeniu przechadzał się wokalista, Bill podrzucając w dłoniach swojego iPhone'a, żalił się z swoich obaw co do wszystkiego, co było związane z urlopem w Loitsche. Z kolei perkusista, Gustav opierał się o konsolę trzymając w dłoniach pałeczki od perkusji i co chwile stukając jedną o drugą, nie odzywał się w ogóle. Jedynie potakiwał głową i uśmiechał się gdy Tom rzucił zabawną anegdotą.
- Jeszcze tylko tydzień, dacie wiarę? - odezwał się basista brzdąkając od czasu do czasu na swojej gitarze basowej.
- Trzeba zadzwonić do domu, Tom. Jeszcze nikt nie wie o naszym urlopie. - dodał Bill odwracając się i patrząc w stronę oderwanego od rzeczywistości brata. - Tom?
Gitarzysta podniósł głowę do góry zerkając prosto na twarz oczekującego odpowiedzi brata bliźniaka. Zamrugał kilkakrotnie i zmarszczył zabawnie nos po czym odchrząknął zanim postanowił się odezwać.
- Co?
- Echh, na jakim Ty świecie żyjesz? - odparł poirytowany lekko frontman pocierając prawą dłonią skroń. - Mówiłem, że trzeba powiadomić mamę i Gordona o naszym przylocie do domu.
- A co to za problem? Weź telefon i zadzwoń. - starszy Kaulitz wzruszył beznamiętnie ramionami po czym ponownie zwiesił głowę w dół, a z gitary elektrycznej wydobył się cichy melodyjny dźwięk.
- Jak zwykle wszystko na mojej głowie... - przewrócił teatralnie oczami Bill. - Wspominać mamie o Yasmine? W ogóle rozmawiałeś z nią o wyjeździe?
- Nie, jeszcze nie. Dzisiaj zamierzam.
- Ty to z wszystkim zawsze wyskakujesz na ostatnią chwilę! - skomentował młodszy Kaulitz gestykulując zabawnie dłońmi.
- Ostatnią chwilę? - zdziwił się gitarzysta. - Urlop jest dopiero za tydzień. Nie rób afery jak panienka Bill.
- Dobra, ej panowie czas zakończyć tą dyskusję. Nie wiem jak wy ale ja zgłodniałem. Jedziemy po żarcie? - odezwał się w końcu George wstając z sofy i patrząc na każdego z kumpli.
- Jedziemy. - tuż za basistą podążył Tom odkładając gitarę na swoje miejsce.
- A wy?
- Już, już też idziemy.
*
- Yasmine! Jesteś w domu? - do mieszkania jasnowłosej bez pukania wszedł gitarzysta niemieckiego zespołu. W małym otwartym przedpokoju na dużych kafelkach zdjął adidasy tym samym ukazując swoje śnieżnobiałe skarpetki. Nie czekając na pojawienie się przyjaciółki wszedł do kuchni gdzie na blacie położył dwa duże pakunki jedzenia na wynos z jednej z ich ulubionej knajpki ze śmieciowym żarciem. Wyciągnął z górnej szafki dwie duże szklanki, a z lodówki wyciągnął Coca-colę po czym nalał do pełna do szklanek. Tuż po chwili w kuchni pojawiła się właścicielka mieszkania, Yasmine.
- O, widzę, że już się rozgościłeś. - uśmiechnęła się promiennie po czym podeszła do mężczyzny i stanęła na palcach po czym pocałowała go w prawy policzek.
- Czemu jesteś mokra? - zapytał zdziwiony chłopak po czym dopiero po wypowiedzeniu słów spojrzał na dziewczynę, która najwidoczniej dopiero co wyszła z pod prysznica bądź wanny. - Do twarzy Ci z mokrymi włosami. - zaśmiał się pod nosem po czym założył kilka kosmyków długich włosów dziewczyny za ucho.
- To co tam masz? - zapytała zaciekawiona spoglądając na blat, na którym stało jedzenie zakupione przez muzyka.
- Coś dobrego, weź szklanki, a ja resztę i choć do salonu. - odparł z małym uśmiechem na twarzy po czym oboje skierowali się w stronę przestronnego aczkolwiek nie dużego, jasnego salonu.
Gdy rozsiedli się na wygodnej zamszowej kanapie Kaulitz otworzył dwie papierowe torby i wyciągnął z nich dwa duże wegetariańskie hamburgery, cztery porcje frytek i dwie greckie sałatki z serem feta i oliwkami.
- Uwielbiam Cię! - odparła zadowolona niebieskooka po czym ponownie ucałowała towarzysza w policzek.
- W policzek? Po moim wysiłku liczyłem na coś lepszego. - gitarzysta poruszał zabawnie brwiami, a na jego twarzy pojawił się cwaniacki uśmiech.
Dziewczyna także zaśmiała się po czym dała towarzyszowi soczystego całusa w usta.
- Lepiej. - odparł.
- Noo, to teraz możemy jeść!
Na szklanym stoliku leżały pozostałości i papierki oraz pojemniczki po jedzeniu. Najedzeni siedzieli swobodnie na sofie nie odzywając się. Gitarzysta siedział swobodnie z charakterystycznie rozkraczonymi nogami, opierając się obiema dłońmi o oparcie zamszowej sofy. Blondynka natomiast siedziała po turecku bokiem, w prost do muzyka.
- Słuchaj Yas... - zaczął niepewnie po czym odwrócił głowę w stronę zaciekawionej towarzyszki. - Za tydzień jedziemy na urlop...
- Ooo, gdzie? - dziewczyna aż podskoczyła. - Dlaczego od razu nie mówiłeś, Tom?!
- Do domu. - przygryzł nerwowo dolną wargę po czym oblizał ją równie nerwowo. - Chciałbym zabrać Cię ze sobą. Polecisz ze mną do Niemiec?
Yasmine z zaskoczenia otworzyła szerzej oczy i odchrząknęła, a po chwili jej źrenice zaczęły wędrować po całym salonie. Nie mogła się skupić, a gdy w końcu znalazła w sobie tą siłę i jej oczy zatrzymały się na gitarzyście znieruchomiała.
- Yas?
- A co powie Twoja mama i ojczym? No i czy chłopacy w ogóle o tym wiedzą? Tom, to chyba nie jest najlepszy pomysł. - zadawała milion pytań na sekundę. Po raz kolejny mężczyzna zaskoczył ją.
- Chłopacy wiedzą, a mama i Gordon przyjmą Cię z otwartymi ramionami, uwierz mi. - odparł pewny siebie. Znał swoją rodzinę i wiedział, że może na nich liczyć w każdej chwili. - Więc?
- Ugh, dobrze. Polecę. - na twarzy dwudziestotrzyletniego muzyka pojawił się uśmiech.
O dziwo jest sporo dialogów, a mało opisów. To chyba pierwszy taki rozdział na tym blogu ;-).
Pozdrawiam,