Rozdział ósmy
Kilka miesięcy wstecz.
15 stycznia 2012 roku,
Kilka miesięcy wstecz.
15 stycznia 2012 roku,
Blond włosa młoda kobieta ni stąd ni zowąd poczuła, że jej koszula nagle zrobiła się dziwnie mokra. Przez kruche ciało blondynki przeszła mała fala dreszczy spowodowana nagłą zmianą temperatury. Tuż po chwili do jej nozdrzy doszedł zapach letniego, kawowego napoju, który przypadkiem zamiast w żołądku sprawcy całego zamieszania wylądowała własnie na niej. Lazurowe oczy kobiety mimowolnie powędrowały w dół gdzie znajdowała się nie małych rozmiarów kawowa plama w kolorze mlecznego cappuccino.
- Pięknie. Po prostu pięknie. - mlasnęła z niesmakiem, a na ustach niebieskookiej pojawił się widoczny grymas i niezadowolenie.
Nawet nie zauważyła w tym wszystkim postawnego, wysokiego mężczyzny, który stał tuż przed nią w dalszym ciągu nieco odrętwiały całą tą sytuacją. W końcu, komu jak komu ale jemu nie przytrafiają się takie wpadki.
Dziewczyna czując na sobie czyjś wzrok podniosła powoli głowę do góry chcąc ujrzeć jak przypuszczała sprawcę. Pomału przyglądała się kolejnym częściom ubioru i sylwetki człowieka stojącego na przeciwko. Na pierwszy rzut oka musiała przyznać iż mężczyzna ma klasę i styl. Ubrany w firmowe adidasy, które ani trochę nie były zniszczone, do tego jasne jeansowe spodnie ala bagginsy jednak odrobinę węższe, koszula zapięta na kilka guziczków, tiszert wystający z pod niej i na to jeansowa katana ze skórzanymi rękawami. Jego twarz wydawała się przystojna i męska, jednak za dużo powiedzieć na ten temat nie mogła gdyż na nosie sprawcy owego zamieszania spoczywały przyciemniane przeciwsłoneczne okulary, które idealnie zasłaniały oczy. Na jego czole zawiązana była chustka, a włosy pozaplatane były w czarne dready związane niedbale frotką. Odrobinę reprezentował jedną z popkultur zwanych hip hopem, jednak nie do końca.
- Mógłbyś okazać odrobinę kultury i chociaż przeprosić. - odparła twardo dziewczyna starając się przedrzeć przesz ciemne szkła okularów. Przez chwile miała wrażenie, że mężczyzna uśmiechnął się zdawkowo, cynicznie.
- Owszem, mógłbym. - powiedział zachrypniętym głosem. Jego ton był pozbawiony grzeczności.
Jasnowłosa słysząc słowa jakie wypowiedział z łatwością mężczyzna rozwarła delikatnie usta, a pomiędzy dolną, a górną wargą wytworzyła się mała dziurka. Mrugnęła kilka razy w dalszym ciągu przyglądając się twarzy nieznajomego, który w tej chwili wydał się jej zadufanym w sobie. Szybko jednak wróciła na ziemię i przewróciła teatralnie oczami.
- Wiesz co? Wsadź sobie głęboko w dupę te przeprosiny, wcale ich nie potrzebuję. - warknęła mrużąc zabawnie oczy. Po chwili odwróciła się na pięcie i zrobiła krok do przodu. Na swoim ramieniu poczuła silny, męski uścisk, który zatrzymał ją.
- Hej, chwila, co powiesz na drinka, kawę, cokolwiek? - spytał z delikatnym uśmiechem na twarzy. Dopiero teraz zauważyła kolczyk w jego dolnej wadze, który dodawał mu uroku.
(...)
- Zazwyczaj nie wylewam na ludzi kawy. - odparł z serdecznym uśmiechem na twarzy, a tuż po chwili spojrzał rozbawionym wzrokiem w stronę swojej towarzyszki. W tej chwili nie miał na nosie ciemnych, maskujących jego twarz okularów. Mogła się przyglądać do woli jego dużym, brązowym oczom, które okolone były firaną gęstych ciemno-brązowych rzęs. Orzechowe czy czekoladowe? To było jedyne pytanie, które nieustannie krążyło jej po głowie. Straciła rachubę czasu, a także zupełnie nie wiedziała co On mówi do niej.
- Niezwykle hipnotyzujące... - mruknęła cichutko pod nosem.
- Co mówiłaś?
- Nie, nic, wybacz. - odparła szybko nieco nerwowo, a tuż po chwili odparła spokojniej: -Zamyśliłam się, przepraszam.
- Jeszcze mi się nie zdarzyło żeby dziewczyna w moim towarzystwie zanudzała się na śmierć. - odparł lekko po czym zaśmiał się. Tak, gdy to robił cała twarz śmiała się razem z nim. Nie tylko usta.
- Nie nudzę się. - na twarzy jasnowłosej pojawił się promienny uśmiech. - Przy Tobie chyba nie da się nudzić, Tom.
(...)
19 stycznia 2012 roku,
- Więc jesteś Tomem Kaulitz. Słynnym gitarzystom hmm?
- Mniej więcej. - zaśmiał się po czym dwoma palcami prawej ręki potarł kilka razy brodę, na której widniał dwudniowy zarost.
- To mniej czy więcej? - zapytała zaczepnie poprawiając jednocześnie kosmyki spadających na twarz włosów. Swój zaciekawiony wzrok wbiła w mężczyznę.
- Dużo więcej.
(...)
15 lutego 2012 roku,
Po mieszkaniu Yasmine rozniósł się donośny dźwięk dzwonka do drzwi. Zdziwiona gdyż nie spodziewała się tego dnia gości podeszła do drzwi by je otworzyć. W progu stał nie kto inny jak Tom Kaulitz. Widząc przyjaciela uśmiechnęła się.
- Niespodzianka! - odparł wesoło podnosząc do góry dwie siatki zapełnione zakupami. Dziewczyna odsunęła się na bok tym samym przepuszczając przyjaciela do środka. Jedno musiała przyznać kompletnie nie spodziewała się takiego obrotu spraw, a zwłaszcza Kaulitza w jej skromnych progach w dniu walentynek. Zwłaszcza iż doskonale wiedziała jakie podejście miał do kobiet i miłości. Szybko jednak podążyła za brązowookim, który swobodnym, charakterystycznym dla siebie krokiem zmierzał do kuchni.
Zajrzała przez ramię chłopaka spoglądając na siatki pełne zakupów, które pojedynczo wyjmował gitarzysta. Nie minęła chwila, a kuchenna lada została zajęta przez kilka butelek Coca-coli, dwie whiskey, masą słodyczy. Znalazło się także w tym wszystkim kilka paczek papierosów, a na deser również mały pakunek z marihuaną. Tak, Tom zadbał o każdy detal dzisiejszego wieczoru.
- I gdzie Ty to wszystko chcesz zmieścić Tom, co? Sześć paczek chipsów? I co najmniej tuzin opakowań żelek... - odparła przerażona ilością słodyczy. Wiedziała, że Kaulitz uwielbiał zajadać się słodkościami jednak to była mała przesada.
- Jak to gdzie? W żołądku!
- Hahaha, chcę zobaczyć jak to wszystko wcinasz. - dziewczyna skrzyżowała ręce na klatce piersiowej śmiejąc się z zadowolonej miny chłopaka. W tej chwili wyglądał jakby znajdował się w siódmym niebie. Po mimo swojego wieku w dalszym ciągu zachowywał się jak dziecko.
- Nie bój żaby, mała. Mam do tego posiłki! - odparł po chwili z charakterystycznym dla swojej medialnej osoby, cwanym uśmiechem.
- Tak? Ciekawe jakie. - lewa brew blondynki uniosła się do góry, a sama Yasmine czekała na odpowiedź ze strony Toma.
- Ciebie.
(...)
Ścienny zegar wskazywał 01:00 w nocy. Obydwoje siedzieli na puszystym dywanie w kolorze sadzy, który leżał na ciemnych panelach w salonie. Oparci o skórzaną jasną kanapę trzymali w dłoniach ozdobne szklanki wypełnione do połowy bursztynowym trunkiem z Tennessee. Śmiali się, żartowali. Humor dopisywał im doskonale, a procenty sprawiały, że było im jeszcze bardziej weselej. Pomału jawa myliła im się z rzeczywistością. Tracili kontrolę nad sobą.
- Uwielbiam Cię Yas... - wybełkotał cicho i niezgrabnie gitarzysta: - ...uwielbiam Cię jak przyjaciółkę. Jesteś taka jak ja tylko, że jesteś kobietą. - dodał odwracając głowę w stronę blondynki. Oczy muzyka świeciły się jak nigdy dotąd. - Czasami mam na Ciebie olbrzymią ochotę mała.
- Jesteś świnia Tom. - odparła krótko.
- Chcę Cię. - mruknął podnosząc ku górze wolną rękę. Zewnętrzną stroną dłoni przejechał delikatnie po rumianym i aksamitnym policzku niebieskookiej nie odrywając wzroku od jej twarzy. Po chwili jego palce dotykały pełnych, malinowych warg kobiety tym samym doprowadzając ją do przyjemnych dreszczy na ciele.
- Tom, jesteś... - przerwała: - ... jesteś, cholera jesteś moim przyjacielem. Przyjaciele nie dotykają się w ten sposób, nie patrzą na siebie w ten sposób i nie mówią do siebie takich rzeczy. - odparła na jednym wydechu.
- My jesteśmy inni. Wyjątkowi, lepsi. - przysunął swoje ciało w stronę Yasmine po czym ustami zaczął muskać skórę na policzku jasnowłosej.
- Tom... - szepnęła ledwo słyszalnie. Jednak wystarczająco głośno by On usłyszał.
- Ciii, nie mów nic. Oddaj się mi i nie mów nic. - tuż po chwili ich usta odnalazły się w namiętnym pocałunku, który z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej drapieżny i odważny.
(...)
- Pieprz mnie Tom. Chcę być Twoja.
Obydwoje pieścili dotykiem swoje ciała. Zupełnie nadzy poznawali się na nowo. Cisza jaka panowała dookoła wydawała się jedną z najbardziej podniecających erotyków. Wśród niej słychać było głośne oddechy dwojga kochanków. Ciała skroplone potem, rozpalone do zenitu. Nie czekali zbyt długo. Tom w szybkim tempie znalazł się pomiędzy udami rozpalonej kobiety po czym wszedł w nią z impetem oddając się rozkosznej chwili i przyjemnością jakie za tym szły. Poruszał się w niej szybko i mocno. Ten seks nie należał do niepewnych i delikatnych. Gitarzysta niemieckiego zespołu doskonale wiedział co robić gdyż w łóżku był Panem i Władcą.
Podniósł się i usiadł na podłodze w dalszym ciągu będąc w ciele Yasmine. Natomiast giętkie ciało kobiety wygięło się niczym sprężyna w łuk. Dłonie zagięła nad głowę po czym zamknęła oczy oddając się zupełnie przyjacielowi jak i kochankowi.
Ręce muzyka powędrowały na biodra dziewczyny. Obejmował ją mocnym, męskim uściskiem dzięki któremu mógł pogłębiać penetrację. Tuż po chwili On sam odchylił nieznacznie głowę do tyłu przymykając zamglone oczy. Doszli. Obydwoje szczytowali w tym samym momencie.
(...)
16 luty 2012 roku,
- Co będzie teraz?
- Wiesz przecież, że nie zostaniemy parą. To nie wchodzi w grę Yas. - odparł po chwili namysłu: - Jedyne co mogę Ci zaproponować to wolny związek. - ulokował swoje spojrzenie w stronę niebieskookiej.
Teraźniejszość.
- Tom powiesz mi wreszcie gdzie jedziemy? - spytała kolejny raz zdezorientowana blond włosa spoglądając w stronę kierowcy.
Mężczyzna nie wydawał się ani przez chwilę rozkojarzony pytaniami swojej towarzyszki. Chociaż czasem na jego twarzy pojawiał się rozbawiony uśmiech gdyż dziewczyna nie dawała za wygraną i ponad wszystko chciała dowiedzieć się co kombinował.
- Yas, dowiesz się w swoim czasie. - odparł spokojnie chociaż w głębi duszy śmiał się.
- Jesteś niemożliwy Tom. - stwierdziła szybko nieco oburzona. Wyprostowała głowę patrząc nieustannie przed siebie, tym samym chcąc wypatrzeć cokolwiek w tych egipskich ciemnościach.
Po kilkunastu minutach podróży samochodem czarny Cadillac Escalade zatrzymał się na wyjeżdżonym przez samochody parkingu stworzonym przez niego i jego brata Billa oraz chłopaków z zespołu Gustava i Georga.
Niedaleko znajdowała się mała drewniana chatka w nieco nowoczesnym stylu. Z niej był widok na obrzeża Los Angeles z góry.
- Hmmm, przywiozłeś mnie tutaj, do domku na pustkowiu, bo? - spytała zaczepnie wysiadając z terenowego samochodu.
- Bo chciałem oderwać się od błysku fleszy i reporterów. - odpowiedział zgodnie z prawdą. - A co, nie pasuję Ci taka wizja spędzenia wieczoru ze mną? - uniósł do góry prawą brew, a jeden z kącików warg powędrował ku górze. Gitarzysta uśmiechał się figlarnie w stronę zaskoczonej przyjaciółki czekając na jakąkolwiek odpowiedź z jej strony chociaż to co chciał mógłby wyczytać już teraz z jej oczu.
- Pasuje, pasuje jak najbardziej.
- Pięknie. Po prostu pięknie. - mlasnęła z niesmakiem, a na ustach niebieskookiej pojawił się widoczny grymas i niezadowolenie.
Nawet nie zauważyła w tym wszystkim postawnego, wysokiego mężczyzny, który stał tuż przed nią w dalszym ciągu nieco odrętwiały całą tą sytuacją. W końcu, komu jak komu ale jemu nie przytrafiają się takie wpadki.
Dziewczyna czując na sobie czyjś wzrok podniosła powoli głowę do góry chcąc ujrzeć jak przypuszczała sprawcę. Pomału przyglądała się kolejnym częściom ubioru i sylwetki człowieka stojącego na przeciwko. Na pierwszy rzut oka musiała przyznać iż mężczyzna ma klasę i styl. Ubrany w firmowe adidasy, które ani trochę nie były zniszczone, do tego jasne jeansowe spodnie ala bagginsy jednak odrobinę węższe, koszula zapięta na kilka guziczków, tiszert wystający z pod niej i na to jeansowa katana ze skórzanymi rękawami. Jego twarz wydawała się przystojna i męska, jednak za dużo powiedzieć na ten temat nie mogła gdyż na nosie sprawcy owego zamieszania spoczywały przyciemniane przeciwsłoneczne okulary, które idealnie zasłaniały oczy. Na jego czole zawiązana była chustka, a włosy pozaplatane były w czarne dready związane niedbale frotką. Odrobinę reprezentował jedną z popkultur zwanych hip hopem, jednak nie do końca.
- Mógłbyś okazać odrobinę kultury i chociaż przeprosić. - odparła twardo dziewczyna starając się przedrzeć przesz ciemne szkła okularów. Przez chwile miała wrażenie, że mężczyzna uśmiechnął się zdawkowo, cynicznie.
- Owszem, mógłbym. - powiedział zachrypniętym głosem. Jego ton był pozbawiony grzeczności.
Jasnowłosa słysząc słowa jakie wypowiedział z łatwością mężczyzna rozwarła delikatnie usta, a pomiędzy dolną, a górną wargą wytworzyła się mała dziurka. Mrugnęła kilka razy w dalszym ciągu przyglądając się twarzy nieznajomego, który w tej chwili wydał się jej zadufanym w sobie. Szybko jednak wróciła na ziemię i przewróciła teatralnie oczami.
- Wiesz co? Wsadź sobie głęboko w dupę te przeprosiny, wcale ich nie potrzebuję. - warknęła mrużąc zabawnie oczy. Po chwili odwróciła się na pięcie i zrobiła krok do przodu. Na swoim ramieniu poczuła silny, męski uścisk, który zatrzymał ją.
- Hej, chwila, co powiesz na drinka, kawę, cokolwiek? - spytał z delikatnym uśmiechem na twarzy. Dopiero teraz zauważyła kolczyk w jego dolnej wadze, który dodawał mu uroku.
(...)
- Zazwyczaj nie wylewam na ludzi kawy. - odparł z serdecznym uśmiechem na twarzy, a tuż po chwili spojrzał rozbawionym wzrokiem w stronę swojej towarzyszki. W tej chwili nie miał na nosie ciemnych, maskujących jego twarz okularów. Mogła się przyglądać do woli jego dużym, brązowym oczom, które okolone były firaną gęstych ciemno-brązowych rzęs. Orzechowe czy czekoladowe? To było jedyne pytanie, które nieustannie krążyło jej po głowie. Straciła rachubę czasu, a także zupełnie nie wiedziała co On mówi do niej.
- Niezwykle hipnotyzujące... - mruknęła cichutko pod nosem.
- Co mówiłaś?
- Nie, nic, wybacz. - odparła szybko nieco nerwowo, a tuż po chwili odparła spokojniej: -Zamyśliłam się, przepraszam.
- Jeszcze mi się nie zdarzyło żeby dziewczyna w moim towarzystwie zanudzała się na śmierć. - odparł lekko po czym zaśmiał się. Tak, gdy to robił cała twarz śmiała się razem z nim. Nie tylko usta.
- Nie nudzę się. - na twarzy jasnowłosej pojawił się promienny uśmiech. - Przy Tobie chyba nie da się nudzić, Tom.
(...)
19 stycznia 2012 roku,
- Więc jesteś Tomem Kaulitz. Słynnym gitarzystom hmm?
- Mniej więcej. - zaśmiał się po czym dwoma palcami prawej ręki potarł kilka razy brodę, na której widniał dwudniowy zarost.
- To mniej czy więcej? - zapytała zaczepnie poprawiając jednocześnie kosmyki spadających na twarz włosów. Swój zaciekawiony wzrok wbiła w mężczyznę.
- Dużo więcej.
(...)
15 lutego 2012 roku,
Po mieszkaniu Yasmine rozniósł się donośny dźwięk dzwonka do drzwi. Zdziwiona gdyż nie spodziewała się tego dnia gości podeszła do drzwi by je otworzyć. W progu stał nie kto inny jak Tom Kaulitz. Widząc przyjaciela uśmiechnęła się.
- Niespodzianka! - odparł wesoło podnosząc do góry dwie siatki zapełnione zakupami. Dziewczyna odsunęła się na bok tym samym przepuszczając przyjaciela do środka. Jedno musiała przyznać kompletnie nie spodziewała się takiego obrotu spraw, a zwłaszcza Kaulitza w jej skromnych progach w dniu walentynek. Zwłaszcza iż doskonale wiedziała jakie podejście miał do kobiet i miłości. Szybko jednak podążyła za brązowookim, który swobodnym, charakterystycznym dla siebie krokiem zmierzał do kuchni.
Zajrzała przez ramię chłopaka spoglądając na siatki pełne zakupów, które pojedynczo wyjmował gitarzysta. Nie minęła chwila, a kuchenna lada została zajęta przez kilka butelek Coca-coli, dwie whiskey, masą słodyczy. Znalazło się także w tym wszystkim kilka paczek papierosów, a na deser również mały pakunek z marihuaną. Tak, Tom zadbał o każdy detal dzisiejszego wieczoru.
- I gdzie Ty to wszystko chcesz zmieścić Tom, co? Sześć paczek chipsów? I co najmniej tuzin opakowań żelek... - odparła przerażona ilością słodyczy. Wiedziała, że Kaulitz uwielbiał zajadać się słodkościami jednak to była mała przesada.
- Jak to gdzie? W żołądku!
- Hahaha, chcę zobaczyć jak to wszystko wcinasz. - dziewczyna skrzyżowała ręce na klatce piersiowej śmiejąc się z zadowolonej miny chłopaka. W tej chwili wyglądał jakby znajdował się w siódmym niebie. Po mimo swojego wieku w dalszym ciągu zachowywał się jak dziecko.
- Nie bój żaby, mała. Mam do tego posiłki! - odparł po chwili z charakterystycznym dla swojej medialnej osoby, cwanym uśmiechem.
- Tak? Ciekawe jakie. - lewa brew blondynki uniosła się do góry, a sama Yasmine czekała na odpowiedź ze strony Toma.
- Ciebie.
(...)
Ścienny zegar wskazywał 01:00 w nocy. Obydwoje siedzieli na puszystym dywanie w kolorze sadzy, który leżał na ciemnych panelach w salonie. Oparci o skórzaną jasną kanapę trzymali w dłoniach ozdobne szklanki wypełnione do połowy bursztynowym trunkiem z Tennessee. Śmiali się, żartowali. Humor dopisywał im doskonale, a procenty sprawiały, że było im jeszcze bardziej weselej. Pomału jawa myliła im się z rzeczywistością. Tracili kontrolę nad sobą.
- Uwielbiam Cię Yas... - wybełkotał cicho i niezgrabnie gitarzysta: - ...uwielbiam Cię jak przyjaciółkę. Jesteś taka jak ja tylko, że jesteś kobietą. - dodał odwracając głowę w stronę blondynki. Oczy muzyka świeciły się jak nigdy dotąd. - Czasami mam na Ciebie olbrzymią ochotę mała.
- Jesteś świnia Tom. - odparła krótko.
- Chcę Cię. - mruknął podnosząc ku górze wolną rękę. Zewnętrzną stroną dłoni przejechał delikatnie po rumianym i aksamitnym policzku niebieskookiej nie odrywając wzroku od jej twarzy. Po chwili jego palce dotykały pełnych, malinowych warg kobiety tym samym doprowadzając ją do przyjemnych dreszczy na ciele.
- Tom, jesteś... - przerwała: - ... jesteś, cholera jesteś moim przyjacielem. Przyjaciele nie dotykają się w ten sposób, nie patrzą na siebie w ten sposób i nie mówią do siebie takich rzeczy. - odparła na jednym wydechu.
- My jesteśmy inni. Wyjątkowi, lepsi. - przysunął swoje ciało w stronę Yasmine po czym ustami zaczął muskać skórę na policzku jasnowłosej.
- Tom... - szepnęła ledwo słyszalnie. Jednak wystarczająco głośno by On usłyszał.
- Ciii, nie mów nic. Oddaj się mi i nie mów nic. - tuż po chwili ich usta odnalazły się w namiętnym pocałunku, który z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej drapieżny i odważny.
(...)
- Pieprz mnie Tom. Chcę być Twoja.
Obydwoje pieścili dotykiem swoje ciała. Zupełnie nadzy poznawali się na nowo. Cisza jaka panowała dookoła wydawała się jedną z najbardziej podniecających erotyków. Wśród niej słychać było głośne oddechy dwojga kochanków. Ciała skroplone potem, rozpalone do zenitu. Nie czekali zbyt długo. Tom w szybkim tempie znalazł się pomiędzy udami rozpalonej kobiety po czym wszedł w nią z impetem oddając się rozkosznej chwili i przyjemnością jakie za tym szły. Poruszał się w niej szybko i mocno. Ten seks nie należał do niepewnych i delikatnych. Gitarzysta niemieckiego zespołu doskonale wiedział co robić gdyż w łóżku był Panem i Władcą.
Podniósł się i usiadł na podłodze w dalszym ciągu będąc w ciele Yasmine. Natomiast giętkie ciało kobiety wygięło się niczym sprężyna w łuk. Dłonie zagięła nad głowę po czym zamknęła oczy oddając się zupełnie przyjacielowi jak i kochankowi.
Ręce muzyka powędrowały na biodra dziewczyny. Obejmował ją mocnym, męskim uściskiem dzięki któremu mógł pogłębiać penetrację. Tuż po chwili On sam odchylił nieznacznie głowę do tyłu przymykając zamglone oczy. Doszli. Obydwoje szczytowali w tym samym momencie.
(...)
16 luty 2012 roku,
- Co będzie teraz?
- Wiesz przecież, że nie zostaniemy parą. To nie wchodzi w grę Yas. - odparł po chwili namysłu: - Jedyne co mogę Ci zaproponować to wolny związek. - ulokował swoje spojrzenie w stronę niebieskookiej.
Teraźniejszość.
- Tom powiesz mi wreszcie gdzie jedziemy? - spytała kolejny raz zdezorientowana blond włosa spoglądając w stronę kierowcy.
Mężczyzna nie wydawał się ani przez chwilę rozkojarzony pytaniami swojej towarzyszki. Chociaż czasem na jego twarzy pojawiał się rozbawiony uśmiech gdyż dziewczyna nie dawała za wygraną i ponad wszystko chciała dowiedzieć się co kombinował.
- Yas, dowiesz się w swoim czasie. - odparł spokojnie chociaż w głębi duszy śmiał się.
- Jesteś niemożliwy Tom. - stwierdziła szybko nieco oburzona. Wyprostowała głowę patrząc nieustannie przed siebie, tym samym chcąc wypatrzeć cokolwiek w tych egipskich ciemnościach.
Po kilkunastu minutach podróży samochodem czarny Cadillac Escalade zatrzymał się na wyjeżdżonym przez samochody parkingu stworzonym przez niego i jego brata Billa oraz chłopaków z zespołu Gustava i Georga.
Niedaleko znajdowała się mała drewniana chatka w nieco nowoczesnym stylu. Z niej był widok na obrzeża Los Angeles z góry.
- Hmmm, przywiozłeś mnie tutaj, do domku na pustkowiu, bo? - spytała zaczepnie wysiadając z terenowego samochodu.
- Bo chciałem oderwać się od błysku fleszy i reporterów. - odpowiedział zgodnie z prawdą. - A co, nie pasuję Ci taka wizja spędzenia wieczoru ze mną? - uniósł do góry prawą brew, a jeden z kącików warg powędrował ku górze. Gitarzysta uśmiechał się figlarnie w stronę zaskoczonej przyjaciółki czekając na jakąkolwiek odpowiedź z jej strony chociaż to co chciał mógłby wyczytać już teraz z jej oczu.
- Pasuje, pasuje jak najbardziej.
świetne, na prawdę. uwielbiam te twoje opisy ^_^
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście czekam na więcej! :D
Wena wróćiła Ci w zachwycająco szybkim tempie i bardzo dobrze :D Czekałam na to :D
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że wróciłaś trochę do przeszłości bohaterów, interesujący i wciągający chwyt :)
Spragniona, czekam na więcej :*
Super, że zdecydowałaś się koontynuować opowiadanie. Ja będę czytać jak nawiedzona! xD Odcinek bardzo mi się spodobał, pomimo kilku niezauważalnych błędów. Najbardziej zaintrygowała mnie taki szybki obrót akcji, ale to dobrze. Niech się dzieje. Poza tym fajne, ,posiłki" ma Tom. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
tokiohotel-losangeles.blogspot.com
Ja tylko mówię, że czekam na kolejny odcinek, bo, że ten jest idealny to już raczej wiesz :D!
OdpowiedzUsuńJejku jak się cieszę, że wróciłaś! Brakowało mi tego opowiadania, świetny rozdział. Ciekawi mnie gdzie Tom ją wywiózł.
OdpowiedzUsuńO kurczę. Cudnie, cudnie, cudnie! Miejmy nadzieję, że tym razem wena przytrzyma się przy tobie i będziesz kontynuować to opowiadanie. Co mam ci powiedzieć? Świetny rozdział! Uwielbiam Yas i Toma. Pasują do siebie kapitalnie! Ciekawi mnie co z tego wyjdzie, czy dalej będą się bawić w "kotka i myszkę" czy zostaną parą.
OdpowiedzUsuńOczywiście, czekam na 9!