Przyjacielskie spotkanie
przy grillu nie miało końca. Każdemu udzielał się naprawdę
dobry humor. Grillowane potrawy, sałatki oraz inne łakocie znikały
ze stołu w zaskakująco szybkim tempie, tak samo jak i alkohol. Nikt
nie zwracał uwagi na późną porę ani na to iż wiejący wiatr
stał się nieco chłodniejszy, a niebo przybierało coraz to
ciemniejszy odcień. Każdy świetnie się czuł w tym towarzystwie,
śmiejąc się, żartując i wspominając przeróżne zabawne
historyjki ze swojego życia. Tokio Hotelowcy w mgnieniu oka zaczęli
wtajemniczać jasnowłosą dziewczynę w swoje życie publiczne jak i
prywatne. Od razu polubili niebieskooką komplementując jej non stop
iż jest bardzo naturalną osobą, nie udającą nikogo, z którą
można mile spędzić czas.
Często też z ich ust
wylatywały cięte riposty, których celem był starszy Kaulitz.
Muzycy dziwili się czemu taka osoba jak Yas zadaję się z kimś
takim jak On? Nikt prócz basisty nie wiedział bowiem o prawdziwym
charakterze ich spotkań... W końcu w jakim świetle by po postawiło
dziewczynę, prawda? Jakby nie patrzeć gitarzysta od kilku lat miał
przyczepioną metkę podrywacza, cwaniaka oraz mężczyzny, który
lubi zabawiać się z kobietami. A Ona? Ona, dopiero stawiała
pierwsze kroki w tym świecie.
- A pamiętacie to jak
Tom zrywał z ogrodu Steinberga gruszki? - odezwał się
nieoczekiwanie Moritz, który na myśl dawnych wspomnień roześmiał
się głośno.
Wykonawca owego czynu z
czasów 'młodości' przewrócił teatralnie oczami jednak w
duchu również roześmiał się uśmiechając się jednocześnie
szeroko. Jedno było pewne. Nie żałował swojego dzieciństwa.
Uważał, że każdą chwilę wykorzystał dokładnie tak, jak
wykorzystana być powinna. A na wspomnienie starego sąsiada
Steinberga uśmiechnął się zacięcie. Nienawidził go odkąd
pamiętał. Choć słowo „nienawidził” to zdecydowanie było za
mało.
- Taaaa, a później ten
stary pryk Steinberg gonił go przez całą wioskę, haha. -
wspomnienie Georga zaczął kontynuować Bill, który słysząc słowa
przyjaciela ożywił się nagle przejmując temat rozmowy. - Nie
mogłem z tego jak Tom uciekał przed nim przez Loitsche, a kieszenie
miał pełne owoców, które co chwile mu wypadały na drogę... -
znowu się zaśmiał, jednak kontynuował wywód dalej. - … tak czy
siak Steinberg potem zawsze szedł na skargę do naszej mamy.
- A później chodziłeś
naburmuszony pół dnia, bo karę dawała nam obydwu. - dodał
gitarzysta popijając co jakiś czas piwko, które trzymał w prawej
dłoni po czym oblizał spierzchnięte usta językiem spoglądając
co jakiś czas w stronę zainteresowanej blondynki.
- Jednak trzeba przyznać
chłopacy, że gruszki to on miał naprawdę dobre. - zawtórował
Gustav pochylając się nad stołem by móc nałożyć na talerz
odrobinę owocowej sałatki. Wszyscy przytaknęli mu śmiejąc się
wesoło.
- Żeby tylko gruszki! -
zaświergotał wesoło i porywczo Tom. - Pamiętacie jego wnuczkę?
Meike... To była laska! - zaśmiał się głośno starszy Kaulitz
jednocześnie rozmarzając się nieco na wspomnienie uroczej,
ciemnowłosej dziewczyny. Wszyscy zaśmiali się widząc minę
przyjaciela, a jasnowłosa uśmiechnęła się cwanie.
- Chodziłeś za nią jak
cień, a Ona i tak dawała Ci kosza. - skomentował brat gitarzysty.
- Zresztą nie dziwię się jej! Byleś od niej o pięć lat młodszy!
- oburzył się frontman.
Tom słysząc komentarz
swojego brata przewrócił zabawnie oczami po czym jego orzechowe
spojrzenie padło prosto w stronę bliźniaka. Charakter jego
spojrzenia był nieco oskarżycielski, choć było w tym też
odrobinę rozbawienia. Meike była bowiem jedną z tych dziewczyn,
których się tak łatwo nie zapomina.
- Och, ale gdyby widziała
mnie teraz to by nawet przez ułamek sekundy się głupio nie
zastanawiała. - odparł pewnie wypinając do przodu idealnie
zarysowany męski tors, który przykrywał zwykły podkoszulek na
krótki rękawek w bardzo modnym kolorze khaki. Na jego opalonej
twarzy pojawił się natomiast szarmancki uśmiech na widok, którego
wzdychało tysiące, a może nawet i miliony dziewczyn.
- Właśnie, gdyby!
- Moritz, Ty już siedź
cicho!
Po ogrodzie rozniosła
się donośna salwa śmiechu.
s i e d e m d n i p ó ź n i e j
Sobota. Dzień w
słonecznym Los Angeles dopiero się zaczynał. Leniwe promienie
kalifornijskiego słońca ogrzewały Miasto Aniołów, a jego
mieszkańcy budzili się do życia, by powitać kolejny ciepły
czerwcowy poranek. Od czasu grilla u najstarszego z członków
niemieckiego zespołu minął zaledwie tydzień.
Dwudziestodwuletni
gitarzysta wylegiwał się w ogromnym, królewskim łóżku w swojej
sypialni. Ściany przestronnego, kwadratowego pomieszczenia były w
kolorze orzechowym, niemalże w takim samym odcieniu jak jego oczy.
Leniwym wzrokiem spoglądał w stronę okna, które zajmowało
praktycznie całą ścianę. W nim wbudowane były drzwi na
przestronny, szeroki balkon, z którego był przepiękny widok na
całą okolicę oraz wzgórze ze słynnym napisem „Hollywood”.
Przykryty jedynie do pasa cienką, letnią kołdrą założył obie
dłonie za głowę delektując się obecną, wolną, rozkoszną
chwilą. Jego nagi tors unosił się do góry i opadał swobodnie na
dół z każdym oddechem. Do uszu muzyka docierał dźwięk lecącej
wody spod prysznica, który był tuż za ściana. Po kilku sekundach
szum lecącej wody ustał, a po chwili z łazienki wyłoniła się
jasnowłosa dziewczyna. Widząc blondynkę tuż przed sobą
uśmiechnął zadziornie czekając na jej kolejny ruch. Z jej
wilgotnych włosów spływały kropelki wody. Niebieskooka na sobie
miała jedynie jedną z koszul, której właścicielem był Kaulitz.
Koszula ta była nieco przyduża, jednak poradziła sobie z nią
zawijając do łokcia szerokie rękawy. Była ona w kolorze
palisandrowym z czarną kratką, na małe guziczki, które rzecz
jasna były solidnie pozapinane. Pod spodem miała na sobie jedynie
majtki od Victoria's Secret w kolorze limonkowym.
Dziewczyna widząc
lubieżne spojrzenie bądź co bądź swojego kochanka uśmiechnęła
się tajemniczo jednocześnie zagarniając mokre kosmyki, długich
włosów za ucho. Powolnym krokiem ruszyła w stronę łóżka, na
którym leżał rozochocony gitarzysta. Będąc już na wyciągnięcie
ręki mężczyzny przygryzła kusząco dolną wargę zachęcając tym
samym Toma do jakiegokolwiek ruchu z jego strony. Muzyk wyciągnął
w stronę dziewczyny swoją dłoń. Chwyciła ją, a On pociągnął
ją w swoją stronę dzięki czemu niebieskooka stała tuż przy nim.
Nie czekając na nic jasnowłosa wgramoliła się na łóżko i
usiadła okrakiem na brzuchu mężczyzny uśmiechając się zabawnie.
Gitarzysta położył
obie dłonie na kolanach dziewczyny po czym ich wewnętrzną stroną
zaczął „iść” ku górze, kciukami od czasu do czasu
zarysowując przeróżne, fikuśne wzory na aksamitnych, opalonych
udach niebieskookiej Yasmine. Z każdym delikatnym dotykiem dłoni
mężczyzny dziewczyna uśmiechała się rozkosznie przymykając
delikatnie powieki. Poddawała się każdej najmniejszej pieszczocie
brązowookiego. Swoje drobne, kruche ręce ułożyła wygodnie na
klatce piersiowej gitarzysty po czym pochyliła się nad nim. Ich
spragnione usta dzieliły jedynie milimetry. Z ogromną trudnością
powstrzymywali się od zachłannego oddania się sobie nawzajem. To
była jedna z ich gier. Blondynka otworzyła oczy spoglądając
prosto w hipnotyzujące tęczówki mężczyzny. Pewnie spoglądała w
jego oczy, nie odwracając wzroku ani na chwilę. Wszystko robiła z
idealna premedytacją. Czubkiem języka delikatnie przejechała po
wydatnych ustach partnera zahaczając także o metalowy kolczyk. Po
chwili naparła nim, wpychając jednocześnie go pomiędzy wargi
muzyka pieszcząc podniebienie oraz język towarzysza. Dziewczyna nie
musiała długo czekać na oddanie spragnionego, dzikiego pocałunku.
Gitarzysta zachłannie i niezdarnie wpił się w pełne, słodkie
usta jasnowłosej, a jego język złączył się z jej. To był
szalony, dziki, namiętny taniec. Gdy tylko oderwali się od siebie
niebieskooka z powrotem wyprostowała się spoglądając zaczepnie na
gitarzystę, który uśmiechnął się cwaniacko, a jego oczy
błysnęły nieznanym błyskiem. Swoje, duże, męskie dłonie
skierował w stronę guzików od koszuli. Jeden za drugim powolutku,
nie spiesząc się rozpinał. Gdy koszula została całkowicie
rozpięta odsłonił wdzięki kobiety karmiąc wygłodniałe,
nienasycone spojrzenie. Yasmine uśmiechnęła się rozkosznie po
czym wzięła dłoń Kaulitza w swoją i położyła ją na piersi
tym samym pozwalając mu zupełnie na wszystko. Muzyk uśmiechnął
się cwaniacko pieszcząc biust jasnowłosej. Szybko i sprawnie
dźwignął się do góry by pochwycić w swoje ramiona drobne ciało
blondynki. Ich rolę odwróciły się. Teraz to On królował na
górze zasypując gorącymi pocałunkami szyję, obojczyk i piersi
dziewczyny. Zwinnym językiem zniżał się coraz niżej zostawiając
na delikatnej skórze partnerki wilgotne wzorki.
- Cholernie Cię kurwa
pragnę Yas. - wyszeptał pomiędzy pieszczotami, którymi
obdarowywał smukłe ciało jasnowłosej. - Jesteś tak cholernie
seksowna.
Niebieskooka słysząc
zdyszany, zachrypnięty głos Kaulitza zachichotała perliście
czując jak kilkudniowy zarost mężczyzny delikatnie łaskotał jej
brzuch. Momentalnie położyła jedną dłoń na głowie muzyka, na
której były zaplecione ciasno czarne warkoczyki, a drugą ułożyła
nad swoją głową miarowo zaciskając palcami poszewkę od
poduszki.
- Pieprz mnie, Tom. -
szepnęła z zaciśniętymi zębami by powstrzymać się od
krzyczenia z rozkoszy do jakiej doprowadził ją muzyk.
- Nie musisz dwa razy
powtarzać. - zaśmiał się, a na jego przystojnej twarzy pojawił
się nonszalancki, typowy dla jego osoby uśmiech.
*
- Tom...
- Tak? - gitarzysta ani
drgnął nie przerywając oglądania amerykańskiego programu, który
niedawno włączyli w salonie. Oboje zajmowali niesamowicie wygodną,
zamszową kanapę, która była w kształcie banana. Muzyk siedział
na jej brzegu jedną ręką opierając o jej boczne oparcie trzymając
czarny pilot od dużego, plazmowego telewizora, który wmontowany był
nad nowoczesnym dużym kominkiem. Drugą rękę natomiast miał
zarzuconą za tylne oparcie sofy. Nogi jak zwykle trzymał w luźnym
charakterystycznym dla jego osoby rozkroku. Yasmine natomiast
zajmowała kanapę w pozycji tzw. „półsiedzącej”. Plecy i
głowę opierała o bok Toma, a nogi trzymała zgięte na kanapie.
- Nie wydaje Ci się, że
to co robimy jest nazbyt pokręcone? - odchyliła głowę do tyłu by
móc jakkolwiek spojrzeć na twarz towarzysza.
- Pokręcone? - starszy
Kaulitz powtórzył za dziewczyną, która przytaknęła szybko. -
Pokręcone to może nie, ale popierdolone to i owszem. - zaśmiał
się spoglądając w stronę jasnowłosej. Jednak szybko zauważył,
że dziewczynie chodziło o zupełnie inną być może poważniejszą
odpowiedź.
- Yas, co Cię tak wzięło
na poważne rozmowy? - spytał zbity z tropu.
- Och, po prostu chcę
wiedzieć. - odparła dobitnie w dalszym ciągu obserwując Toma.
- Nie ma nic złego w tym
co robimy, a lubimy robić to co robimy, więc w czym rzecz? -
niebieskooka zamyśliła się przez chwilkę, jednak szybko wróciła
na ziemię.
- W niczym. - rzekła. -
Jak już mówiłam, po prostu chciałam wiedzieć. - dodała
uśmiechając się życzliwie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz