45323928 - Pod tym numerem gadu-gadu powiadamiam o wszelkich nowościach na blogu. Jeżeli macie jakiekolwiek pytania, sugestie czy skargi, śmiało piszcie.

środa, 15 sierpnia 2012

Rozdział czwarty


Przyjacielskie spotkanie przy grillu nie miało końca. Każdemu udzielał się naprawdę dobry humor. Grillowane potrawy, sałatki oraz inne łakocie znikały ze stołu w zaskakująco szybkim tempie, tak samo jak i alkohol. Nikt nie zwracał uwagi na późną porę ani na to iż wiejący wiatr stał się nieco chłodniejszy, a niebo przybierało coraz to ciemniejszy odcień. Każdy świetnie się czuł w tym towarzystwie, śmiejąc się, żartując i wspominając przeróżne zabawne historyjki ze swojego życia. Tokio Hotelowcy w mgnieniu oka zaczęli wtajemniczać jasnowłosą dziewczynę w swoje życie publiczne jak i prywatne. Od razu polubili niebieskooką komplementując jej non stop iż jest bardzo naturalną osobą, nie udającą nikogo, z którą można mile spędzić czas.
Często też z ich ust wylatywały cięte riposty, których celem był starszy Kaulitz. Muzycy dziwili się czemu taka osoba jak Yas zadaję się z kimś takim jak On? Nikt prócz basisty nie wiedział bowiem o prawdziwym charakterze ich spotkań... W końcu w jakim świetle by po postawiło dziewczynę, prawda? Jakby nie patrzeć gitarzysta od kilku lat miał przyczepioną metkę podrywacza, cwaniaka oraz mężczyzny, który lubi zabawiać się z kobietami. A Ona? Ona, dopiero stawiała pierwsze kroki w tym świecie.

- A pamiętacie to jak Tom zrywał z ogrodu Steinberga gruszki? - odezwał się nieoczekiwanie Moritz, który na myśl dawnych wspomnień roześmiał się głośno.
Wykonawca owego czynu z czasów 'młodości' przewrócił teatralnie oczami jednak w duchu również roześmiał się uśmiechając się jednocześnie szeroko. Jedno było pewne. Nie żałował swojego dzieciństwa. Uważał, że każdą chwilę wykorzystał dokładnie tak, jak wykorzystana być powinna. A na wspomnienie starego sąsiada Steinberga uśmiechnął się zacięcie. Nienawidził go odkąd pamiętał. Choć słowo „nienawidził” to zdecydowanie było za mało.

- Taaaa, a później ten stary pryk Steinberg gonił go przez całą wioskę, haha. - wspomnienie Georga zaczął kontynuować Bill, który słysząc słowa przyjaciela ożywił się nagle przejmując temat rozmowy. - Nie mogłem z tego jak Tom uciekał przed nim przez Loitsche, a kieszenie miał pełne owoców, które co chwile mu wypadały na drogę... - znowu się zaśmiał, jednak kontynuował wywód dalej. - … tak czy siak Steinberg potem zawsze szedł na skargę do naszej mamy.
- A później chodziłeś naburmuszony pół dnia, bo karę dawała nam obydwu. - dodał gitarzysta popijając co jakiś czas piwko, które trzymał w prawej dłoni po czym oblizał spierzchnięte usta językiem spoglądając co jakiś czas w stronę zainteresowanej blondynki.
- Jednak trzeba przyznać chłopacy, że gruszki to on miał naprawdę dobre. - zawtórował Gustav pochylając się nad stołem by móc nałożyć na talerz odrobinę owocowej sałatki. Wszyscy przytaknęli mu śmiejąc się wesoło.
- Żeby tylko gruszki! - zaświergotał wesoło i porywczo Tom. - Pamiętacie jego wnuczkę? Meike... To była laska! - zaśmiał się głośno starszy Kaulitz jednocześnie rozmarzając się nieco na wspomnienie uroczej, ciemnowłosej dziewczyny. Wszyscy zaśmiali się widząc minę przyjaciela, a jasnowłosa uśmiechnęła się cwanie.
- Chodziłeś za nią jak cień, a Ona i tak dawała Ci kosza. - skomentował brat gitarzysty. - Zresztą nie dziwię się jej! Byleś od niej o pięć lat młodszy! - oburzył się frontman.

Tom słysząc komentarz swojego brata przewrócił zabawnie oczami po czym jego orzechowe spojrzenie padło prosto w stronę bliźniaka. Charakter jego spojrzenia był nieco oskarżycielski, choć było w tym też odrobinę rozbawienia. Meike była bowiem jedną z tych dziewczyn, których się tak łatwo nie zapomina.

- Och, ale gdyby widziała mnie teraz to by nawet przez ułamek sekundy się głupio nie zastanawiała. - odparł pewnie wypinając do przodu idealnie zarysowany męski tors, który przykrywał zwykły podkoszulek na krótki rękawek w bardzo modnym kolorze khaki. Na jego opalonej twarzy pojawił się natomiast szarmancki uśmiech na widok, którego wzdychało tysiące, a może nawet i miliony dziewczyn.
- Właśnie, gdyby!
- Moritz, Ty już siedź cicho!

Po ogrodzie rozniosła się donośna salwa śmiechu.




s  i  e  d  e  m       d  n  i       p  ó  ź  n  i  e  j



Sobota. Dzień w słonecznym Los Angeles dopiero się zaczynał. Leniwe promienie kalifornijskiego słońca ogrzewały Miasto Aniołów, a jego mieszkańcy budzili się do życia, by powitać kolejny ciepły czerwcowy poranek. Od czasu grilla u najstarszego z członków niemieckiego zespołu minął zaledwie tydzień.

Dwudziestodwuletni gitarzysta wylegiwał się w ogromnym, królewskim łóżku w swojej sypialni. Ściany przestronnego, kwadratowego pomieszczenia były w kolorze orzechowym, niemalże w takim samym odcieniu jak jego oczy. Leniwym wzrokiem spoglądał w stronę okna, które zajmowało praktycznie całą ścianę. W nim wbudowane były drzwi na przestronny, szeroki balkon, z którego był przepiękny widok na całą okolicę oraz wzgórze ze słynnym napisem „Hollywood”. Przykryty jedynie do pasa cienką, letnią kołdrą założył obie dłonie za głowę delektując się obecną, wolną, rozkoszną chwilą. Jego nagi tors unosił się do góry i opadał swobodnie na dół z każdym oddechem. Do uszu muzyka docierał dźwięk lecącej wody spod prysznica, który był tuż za ściana. Po kilku sekundach szum lecącej wody ustał, a po chwili z łazienki wyłoniła się jasnowłosa dziewczyna. Widząc blondynkę tuż przed sobą uśmiechnął zadziornie czekając na jej kolejny ruch. Z jej wilgotnych włosów spływały kropelki wody. Niebieskooka na sobie miała jedynie jedną z koszul, której właścicielem był Kaulitz. Koszula ta była nieco przyduża, jednak poradziła sobie z nią zawijając do łokcia szerokie rękawy. Była ona w kolorze palisandrowym z czarną kratką, na małe guziczki, które rzecz jasna były solidnie pozapinane. Pod spodem miała na sobie jedynie majtki od Victoria's Secret w kolorze limonkowym.
Dziewczyna widząc lubieżne spojrzenie bądź co bądź swojego kochanka uśmiechnęła się tajemniczo jednocześnie zagarniając mokre kosmyki, długich włosów za ucho. Powolnym krokiem ruszyła w stronę łóżka, na którym leżał rozochocony gitarzysta. Będąc już na wyciągnięcie ręki mężczyzny przygryzła kusząco dolną wargę zachęcając tym samym Toma do jakiegokolwiek ruchu z jego strony. Muzyk wyciągnął w stronę dziewczyny swoją dłoń. Chwyciła ją, a On pociągnął ją w swoją stronę dzięki czemu niebieskooka stała tuż przy nim. Nie czekając na nic jasnowłosa wgramoliła się na łóżko i usiadła okrakiem na brzuchu mężczyzny uśmiechając się zabawnie.
Gitarzysta położył obie dłonie na kolanach dziewczyny po czym ich wewnętrzną stroną zaczął „iść” ku górze, kciukami od czasu do czasu zarysowując przeróżne, fikuśne wzory na aksamitnych, opalonych udach niebieskookiej Yasmine. Z każdym delikatnym dotykiem dłoni mężczyzny dziewczyna uśmiechała się rozkosznie przymykając delikatnie powieki. Poddawała się każdej najmniejszej pieszczocie brązowookiego. Swoje drobne, kruche ręce ułożyła wygodnie na klatce piersiowej gitarzysty po czym pochyliła się nad nim. Ich spragnione usta dzieliły jedynie milimetry. Z ogromną trudnością powstrzymywali się od zachłannego oddania się sobie nawzajem. To była jedna z ich gier. Blondynka otworzyła oczy spoglądając prosto w hipnotyzujące tęczówki mężczyzny. Pewnie spoglądała w jego oczy, nie odwracając wzroku ani na chwilę. Wszystko robiła z idealna premedytacją. Czubkiem języka delikatnie przejechała po wydatnych ustach partnera zahaczając także o metalowy kolczyk. Po chwili naparła nim, wpychając jednocześnie go pomiędzy wargi muzyka pieszcząc podniebienie oraz język towarzysza. Dziewczyna nie musiała długo czekać na oddanie spragnionego, dzikiego pocałunku. Gitarzysta zachłannie i niezdarnie wpił się w pełne, słodkie usta jasnowłosej, a jego język złączył się z jej. To był szalony, dziki, namiętny taniec. Gdy tylko oderwali się od siebie niebieskooka z powrotem wyprostowała się spoglądając zaczepnie na gitarzystę, który uśmiechnął się cwaniacko, a jego oczy błysnęły nieznanym błyskiem. Swoje, duże, męskie dłonie skierował w stronę guzików od koszuli. Jeden za drugim powolutku, nie spiesząc się rozpinał. Gdy koszula została całkowicie rozpięta odsłonił wdzięki kobiety karmiąc wygłodniałe, nienasycone spojrzenie. Yasmine uśmiechnęła się rozkosznie po czym wzięła dłoń Kaulitza w swoją i położyła ją na piersi tym samym pozwalając mu zupełnie na wszystko. Muzyk uśmiechnął się cwaniacko pieszcząc biust jasnowłosej. Szybko i sprawnie dźwignął się do góry by pochwycić w swoje ramiona drobne ciało blondynki. Ich rolę odwróciły się. Teraz to On królował na górze zasypując gorącymi pocałunkami szyję, obojczyk i piersi dziewczyny. Zwinnym językiem zniżał się coraz niżej zostawiając na delikatnej skórze partnerki wilgotne wzorki.

- Cholernie Cię kurwa pragnę Yas. - wyszeptał pomiędzy pieszczotami, którymi obdarowywał smukłe ciało jasnowłosej. - Jesteś tak cholernie seksowna.

Niebieskooka słysząc zdyszany, zachrypnięty głos Kaulitza zachichotała perliście czując jak kilkudniowy zarost mężczyzny delikatnie łaskotał jej brzuch. Momentalnie położyła jedną dłoń na głowie muzyka, na której były zaplecione ciasno czarne warkoczyki, a drugą ułożyła nad swoją głową miarowo zaciskając palcami poszewkę od poduszki.

- Pieprz mnie, Tom. - szepnęła z zaciśniętymi zębami by powstrzymać się od krzyczenia z rozkoszy do jakiej doprowadził ją muzyk.
- Nie musisz dwa razy powtarzać. - zaśmiał się, a na jego przystojnej twarzy pojawił się nonszalancki, typowy dla jego osoby uśmiech.




*




- Tom...
- Tak? - gitarzysta ani drgnął nie przerywając oglądania amerykańskiego programu, który niedawno włączyli w salonie. Oboje zajmowali niesamowicie wygodną, zamszową kanapę, która była w kształcie banana. Muzyk siedział na jej brzegu jedną ręką opierając o jej boczne oparcie trzymając czarny pilot od dużego, plazmowego telewizora, który wmontowany był nad nowoczesnym dużym kominkiem. Drugą rękę natomiast miał zarzuconą za tylne oparcie sofy. Nogi jak zwykle trzymał w luźnym charakterystycznym dla jego osoby rozkroku. Yasmine natomiast zajmowała kanapę w pozycji tzw. „półsiedzącej”. Plecy i głowę opierała o bok Toma, a nogi trzymała zgięte na kanapie.
- Nie wydaje Ci się, że to co robimy jest nazbyt pokręcone? - odchyliła głowę do tyłu by móc jakkolwiek spojrzeć na twarz towarzysza.
- Pokręcone? - starszy Kaulitz powtórzył za dziewczyną, która przytaknęła szybko. - Pokręcone to może nie, ale popierdolone to i owszem. - zaśmiał się spoglądając w stronę jasnowłosej. Jednak szybko zauważył, że dziewczynie chodziło o zupełnie inną być może poważniejszą odpowiedź.
- Yas, co Cię tak wzięło na poważne rozmowy? - spytał zbity z tropu.
- Och, po prostu chcę wiedzieć. - odparła dobitnie w dalszym ciągu obserwując Toma.
- Nie ma nic złego w tym co robimy, a lubimy robić to co robimy, więc w czym rzecz? - niebieskooka zamyśliła się przez chwilkę, jednak szybko wróciła na ziemię.
- W niczym. - rzekła. - Jak już mówiłam, po prostu chciałam wiedzieć. - dodała uśmiechając się życzliwie.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz