45323928 - Pod tym numerem gadu-gadu powiadamiam o wszelkich nowościach na blogu. Jeżeli macie jakiekolwiek pytania, sugestie czy skargi, śmiało piszcie.

środa, 15 sierpnia 2012

Rozdział trzeci



Seks ze starszym Kaulitzem jest cholernie uzależniający. Jak narkotyk, a może inawet bardziej. Nigdy nie masz dość jego pieszczot, dotyku,gorącego oddechu na swojej skórze i tego dominującego spojrzenia,w którym topisz się niczym w studni bez dna. Nie wspominając o tym charakterystycznym triumfalnym uśmiechu jakiego żaden mężczyznana świecie prócz niego nie potrafi zrobić w taki sposób jak On. Może to zasługa pełnych warg, które są niewyobrażalnie pociągające, a może tak działał na nią kolczyk w dolnej wardze muzyka? A może wszystko naraz. Ot cały Tom. Doskonale wiedział jak sprawić kobiecie największą przyjemność. Nie wątpliwy był fakt, że znał je jak mało kto, a zwłaszcza ich potrzeby seksualne. Jasnowłosa do tej pory nie potrafiła odgadnąć zjakiego powodu ma tą ciągłą ochotę na Niego. W grę bowiem wchodziło wiele czynników. Bądź co bądź to Kaulitz, jegonie można mieć dosyć. To byłby totalny absurd, a przede wszystkim zwyczajna głupota, nieprawdaż? Nawet teraz nie potrafiła się otrząsnąć. Te upojne chwile, które przeżyli zaledwie kilka godzin temu wryły się już teraz w jej pamięć. Na wspomnienie nagiego mężczyzny, który zwisał tuż nad nią wodząc żarliwie gorącymi ustami i wilgotnym językiem po szyi i dekolcie, po ciele dziewczyny przeszły ciarki. To opalone męskie ciało, mięśnie, które tak pociągająco spinały się przy każdym jego ruchu, pchnięciu... Każdy jego oddech odznaczał się na jej skórze, parząc ją i pozostawiając niewidzialny ślad rozkoszy. Tak, tobyła magia, którą tylko nieliczni potrafili się cieszyć.

Powoli dochodziła 09:00 nad ranem. Los Angeles budziło się do życia, a wraz z miastem dwoje mieszkańców pragnących jedynie siebie nawzajem. Tuż obok jasnowłosej spał niczym nie wzruszony gitarzysta. Blondynka spoglądała w śnieżnobiały sufit salonu. W dalszym ciągu znajdowali się w nim, w dodatku na podłodze. Tak, z pewnością wtej chwili powinni być nie gdzie indziej niż w łóżku. Jednak stosunek z muzykiem jest nieprzewidywalny za każdym razem. Nigdy niewiesz co się stanie i jak wszystko się potoczy. Wczorajszej nocy gitarzysta był niczym wygłodniały, dziki tygrys. A Yasmine zogromną rozkoszą poddawała się jego działaniom. Uprawiali seks praktycznie w całym domu, aż dotarli tutaj, do salonu gdzie zakończyli upojny stosunek.

Odwróciła się w jego stronę by choć przez chwile móc tak po prostu bez zbędnego tłumaczenia przyjrzeć się jego przystojnej twarzy, która teraz wydawała się tak bardzo chłopięca, a może i nawet dziecięca. Kto by pomyślał, że „chłopiec”, który w tej chwili w najlepsze spał może być takim człowiekiem. Pełnym nienawiści douczuć, a jedynie pragnącym emocjonalnych uniesień. Chociaż minęło prawie pół roku wcale się nie zmienił. Ciągle był tak samo przystojny, a trzydniowy zarost dodawał mu ogromnej męskości. Tors muzyka był idealnie zarysowany, tak samo jak i brzuch. Klatka unosiła się miarowo do góry i na dół. Jego powieki ani drgnęły, a z rozwartych delikatnie ust wydobywało się powietrze. Nawet nie zauważyła kiedy kąciki warg uniosły się delikatnie do góry. Nawet nie zauważyła, że nie spał.

- Tylko mnie nie zjedź. -odparł wesoło gitarzysta, a jego kąciki ust podniosły się odrobinkę wyżej.
- Hmm? - jasnowłosa zdziwiła się. Jeszcze bardziej wbiła swoje lazurowe tęczówki wbłogi wyraz twarzy mężczyzny. Przecież spał, prawda?
- Tak mnie pożerasz wzrokiem, że zaraz mnie zjesz. - otworzył powieki, a jego czekoladowe spojrzenie od razu zetknęło się z oczami Yasmine. Patrzyła tak na niego przez dłuższą chwilę po czym zaśmiałasię perliście ukazując rządek białych, prostych zębów. Przez kilka sekund wpatrywali się tak w siebie, jak gdyby nigdy nic. To wsobie lubili najbardziej. Ten beztroski styl życia.- Wieczorem z chłopakami robimy grilla, o której po Ciebie wpaść?
- Wpaść? - ponownie się zdziwiła, a muzyk pokiwał głową czekając na argument. Spodziewał się bowiem odmowy. Jednak wiedział, że po kilku namowach zawsze była w stanie mu ulec. - Przed chwilą sam powiedziałeś „z chłopakami”. - odparła dźwigając się do góry. Tuż po chwili opierała się o puszysty dywan łokciami w dalszym ciągu mając głowę przekręconą w stronę czarnowłosego. Długie pasma jasnych, gęstych włosów opadały swobodnie na nagie, smukłe ramiona, a większa ich cześć opadała kaskadami na nagie plecy, opierając się o podłogę. Nie krępowali się tym, że byli zupełnie nadzy. Czasami nawet nie zwracali na to uwagi. Oboje niemieli przed sobą nic do ukrycia gdyż zarówno Tom jak i Yasmine uważali, że ich sylwetki są dokładnie takie jak być powinny. Idealne. Dlatego też etap krępowania się mieli dawno za sobą.
- Och, daj spokój Yas. -żachnął się Kaulitz przewracając teatralnie oczami. - Dobrze wiesz, że traktuję Cię jak przyjaciółkę. Tak czy inaczej będziesz na grillu, bo przyjadę po Ciebie pod wieczór.
- Niech będzie. Widzę,ze i tak nie mam tu nic do gadania. - zmrużyła zabawnie oczy przez co gitarzysta zaśmiał się dźwięcznie i niezwykle pociągająco. 
Choć znał jasnowłosą zaledwie pół roku, to mu wystarczyło by poznać ją dosadnie, niczym własną kieszeń. Doskonale wiedział kiedy się przekomarzała, kiedy śmiała, kiedy miała złe dni, a kiedy się złościła. Jednak musiał przyznać, że zdarzały się dni gdy dziewczyna naprawdę go zaskakiwała swoim zachowaniem, czy wyrażonym zdaniem na temat czegoś istotnego bądź też nie. Rozmyślając o znajomości z Yasmine uśmiechnął się dość sympatycznie, a swój hipnotyzujący wzrok wbił beznamiętnie w jaśniutkie, drewniane meble, które stały przed nim. Jednak szybko pozbył się wszelakich myśli ze swojej głowy, a na jego ustach pojawił się cwaniacki, lubieżny uśmiech, który każda kobieta doskonale znała.
Nie minęło kilka sekund, a dźwignął się do góry czego sposobem znalazł się tużza jasnowłosą. Jednym ruchem dłoni odgarnął gęste pukle włosów dziewczyny po czym pochylił głowę tuż nad jej szyją. Gdy tylko jego usta zetknęły się z delikatną, jedwabistą skórą jasnowłosej, dziewczyna poczuła jak przez jej ciało przeszły dreszcze. Cholernie przyjemne dreszcze. Jej ciało zawsze w taki sposób reagowało na pieszczoty i dotyk Toma. Chociaż dokładnie wiedziała w jaki sposób ją dotyka za każdym razem, każdy jeden dotyk czy muśniecie przyprowadzało ją o zawroty głowy oraz pojedyncze dreszcze. Gitarzysta całował szyję Yasmine żarliwie, a jednocześnie lekko starając się sprawić kobiecie jak najwięcej przyjemności z owego gestu. Doskonale wiedział co robić.
Blondynka przymknęła oczy po czym odchyliła głowę do tyłu tym samym dając muzykowi większy dostęp do skrawka jej skóry. Uwielbiała jego pieszczoty. Nic się z nimi nie równało. Były tak delikatne a zarówno dosadne i pewne. Idealnie oddawały charakter mężczyzny.



t e g o     s a m e g o    d n i a,    w i e c z o r e m



Stała przed lustrem,które znajdowało się we wnęce w drewnianej szafie dokładnie analizując i przyglądając się swojemu strojowi, który dobierała niecały kwadrans. Nie chciała wyglądać gorzej niż Tom, ale też nie chciała przedobrzyć z ubiorem. Chciała czuć się swobodnie, ale też i odpowiednio jak na małe, przyjacielskie spotkanie przy grillu. Na stopach jasnowłosej spoczywały białe, tuż za kostkę trampki Converse, które ładnie współgrały z opalonymi, długimii zgrabnymi nogami dziewczyny. Na sobie miała także jeansowe krótkie spodenki z wysokim stanem, które były dwukolorowe. Ich dół był niemalże biały, a coraz wyżej kolor ściemniał się, aż do naturalnego, niebieskawego odcieniu jeansów. Na jej ciele spoczywała także szara bluzeczka na krótki rękawek, która wkasana była w spodnie. Uśmiechnęła się delikatnie do swojego odbicia w lustrze po czym zwykłą, cienką, czarną frotką związała długie włosyw wysokiego kucyka. Falowane pasma włosów opadały swobodnie na jej plecy. Będąc już gotową wyszła z sypialni i skierowała się w stronę małego, aczkolwiek przestronnego holu, w którym były drzwi do każdego pomieszczenia w mieszkaniu kobiety. Idąc przed siebie nawet nie zauważyła jak główne drzwi od domu otworzyły się, a w progu stał nie kto inny jak Tom Kaulitz. Ubrany nienagannie w jeansy, podkoszulek i swoje markowe adidasy oraz bandamkę na czole spoglądał dominującym, pewnym spojrzeniem w stronę Yasmine.Widząc jasnowłosą gotową i zwartą do wyjścia uśmiechnął się hardo i otworzył szerzej drzwi przepuszczając w nich dziewczynę. Tuż po chwili zamknął je na klucz i dołączył się do swojej towarzyszki, która zdążyła rozgościć się w sportowym samochodzie włączając radio i szukając ulubionej stacji.


*



Przejazd z jednego końca Los Angeles na drugi, zajął im trochę czasu. Młodszy brat gitarzysty zdążył w tym czasie zadzwonić do niego trzy razy za każdym razem mówiąc aby się pospieszyli gdyż wyjedzą im wszystkie najlepsze sałatki oraz inne łakocie. Po godzinie drogi istaniu w niewielkim korku dotarli na miejsce czyli pod dom Georga Moritza Listinga. Posiadłość basisty Tokio Hotel była równieduża co starszego Kaulitza. Choć nie robiła na niej bóg wie jak dużego wrażenia, była naprawdę ładna i zadbana.

- Nie przestrasz się. -odparł rozbawiony gitarzysta. - Każdy z nich w gruncie rzeczy maswój świat.
Dziewczyna odpowiedziała na wywód mężczyzny serdecznym uśmiechem po czym tak jak on otworzyła drzwiczki sportowego Audi i opuściła wnętrze pojazdu stając stopami twardo na podjeździe.
Pewnym krokiem weszli do środka, po czym Tom poprowadził dziewczynę tuż za sobądo ogrodu gdzie świetnie bawiła się reszta niemieckiego zespołu.Gdy tylko spostrzegli, że ich małe grono powiększyło się śmiechy ucichły, a oni wpatrywali swe ciekawskie spojrzenie w jasnowłosą dziewczynę, która stałą tuż obok czarnowłosego muzyka.

- To jest właśnie Yasmine.... - odparł donośnym i wesołym głosem gitarzysta obserwując każdego z osobna. - ...a to jest banda najbardziej nieznośnych ludzi na całym bożym świecie. Od lewej: Gustav, Georgi mój brat Bill.
- Bożym świecie? -spytał bliźniak Toma. - Brałeś coś dzisiaj? Czy przechodzić na katolicyzm bądź inną zbędną wiarę?
- Haha, prawda. -zawtórował Georg. - Nie chcę nic mówić, ale największym niedowiarkiem w całym tym otoczeniu jesteś właśnie Ty, Tom. - poogrodzie sporych rozmiarów rozniósł się cichy śmiech całej czwórki. Nawet jasnowłosa zachichotała pod nosem. Jednak szybko zakryła usta dłonią.
- Ehhh, nie będę się sprzeczał o byle gówno. - odparł zaczepnie gitarzysta. - Zostaję przy ateizmie.

Podeszli do drewnianego,dużego, prostokątnego stołu, przy którym siedzieli muzycy i przyłączyli się siadając na dwóch wolnych drewnianych krzesełkach, które skompletowane były do stołu. Tuż obok stał wmurowany, duży grill, którym operował co jakiś czas właściciel domu sprawdzając czy czasem jedzenie nie zwęgla się. W końcu nikt nie będzie jeść spalonego jedzenia. Na stole stały przeróżne napoje gazowane, soki, a nawet alkohol. Każdy miał komplet sztućców, a także talerze. Basista zadbał o każdy detal dzisiejszego spotkania.

- To co, może opowiesz nam Yasmine, jak poznałaś tego idiotę Toma? - zaczął Bill.

Tom słysząc przezwisko jakim określił go młodszy bliźniak posłał mu mordercze spojrzenie po czym bardziej rozluźniony odwrócił głowę w stronę siedzącej obok dziewczyny. Był bardzo ciekawy co powie.

- Otóż wylał na mnie kawę. - odparła zgodnie z prawdą.
- O proszę, jednak Twój 'fajtłapizm' na coś Ci się przydał, Tom. - zaśmiał sięGustav, który do tej pory siedział cicho.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz